piątek, 24 października 2014

Siete - Penitencia

Stała przed lustrem w łazience, przed chwilą wyszła spod prysznica. Od dwóch tygodni na jej ustach jeszcze rzadziej widniał uśmiech, a wydawałoby się, że już wcześniej było go za mało. Uśmiechała się tylko do Ines, gdy mówiła jej 'dzień dobry'. Resztę dnia spędzała samotnie, słuchając muzyki, albo opracowując notatki, które przynosiła jej przyjaciółka. Nie czuła się na siłach by gdziekolwiek wychodzić, a co dopiero spędzać paru godzin na uczelni. Tak samo nie czuła potrzeby przebywania w czyimś towarzystwie, co nie znaczyło, ze Ines przy niej nie siedziała. Potrafiły w milczeniu przesiedzieć cały dzień, leżąc w swoich objęciach.
Wpatrywała się w swoje odbicie i patrzyła na brzuch. Ustawiła się bokiem i położyła na nim jedną dłoń.
- Pierwsze centymetry w pasie już przybyły. - blado się uśmiechnęła i poczuła gromadzące się łzy w oczodołach. Szybko starła je dłonią i założyła biustonosz.
- Anto, wszystko w porządku? - usłyszała delikatne pukanie do drzwi i pełen troski głos przyjaciółki. Założyła szlafrok i przekręciła zamek w drzwiach.
- Spokojnie, wszystko w porządku.
- Masz gościa. - wyszeptała i ponownie spojrzała w oczy przyjaciółki. Na te słowa poszerzyły jej się źrenice i kąciki ust lekko się uniosły. Nie czekając na informacje o tożsamości gości, powoli zeszła po schodach i weszła do salonu.
- Cris? - spojrzała na brata, który siedział na kanapie w salonie, ale poderwał się z miejsca, gdy po dwóch tygodniach po raz pierwszy zobaczył siostrę. Uśmiech natychmiast zniknął, a oczy przybrały dawny wygląd. Podeszła do Portugalczyka z wymalowanym niezadowoleniem.
- Przepraszam, że nie jestem Messim.. - jakby czytał w jej myślach. Po wypowiedzeniu tych słów, zaczął natychmiast żałować, bo zauważył, że oczy siostry natychmiast zaświeciły od łez. - przepraszam. - przytulił ją do siebie bardzo mocno i tak jak dwa tygodnie tamu, pozwolił jej wypłakać się w jego ramiona. Jej płacz był opanowany, można powiedziesz, że w kwestii płaczu doszła do tak zwanej perfekcji.
- Wszystko w porządku.. tak po prostu miało być. - odpowiedziała łamiącym się szeptem i bardziej wtuliła w objęcia brata. Ten tylko pocałował ją w czubek głowy i głośno wypuścił powietrze w jej włosy.
- Spokojnie, ja Cię nie zostawię.
- Każdy facet tak mówi.
- Ja nie jestem każdy. - Antonella odpowiedziała milczeniem. Jej głowa spoczywała na ramieniu Ronaldo, a oczy blado błądziły po pomieszczeniu. - Leo wie o dziecku? - na dźwięk jego imienia mocno zacisnęła powieki i dłonie na ramieniu brata.
- Nie wie.. - Ronaldo głośno westchnął i ujął twarz siostry w dłonie.
- Powinnaś skontaktować się z psychologiem. Załatwię Ci wizytę.
- Nie potrzebuje pomocy.
- Potrzebujesz. - pocałował ją w czubek głowy i oparł o siebie ich czoła. - jesteś moją siostrzyczką czy tego chcesz, czy nie. - mimo obecnej klęski w jej życiu, stać było ją jeszcze na szczery uśmiech. Spojrzała mu w oczy i ścisnęła jego dłonie.
- Kocham Cię. - odwzajemnił uśmiech i pocałował ją w czoło.
- Ja Ciebie też.

~ * ~

Podkład muzyczny
W tym samym czasie w Maladze, do finału pucharu króla przygotowywała się FC Barcelona. Zdawałoby się, że wszyscy piłkarze są odprężeni, że nikogo nic nie trapi i że atmosfera w szatni jest wymarzona. Był jeden piłkarz, który zaburzał to idealne założenie. Nie kto inny, jak Leo Messi. Czuł się przegrany. Pod każdym względem. Patrzył w lustro z obrzydzeniem, nienawidził siebie, że potrafił ją tak skrzywdzić. Chciał na zawsze zapamiętać jej piękny uśmiech, którym go obudziła po pierwszej wspólnie spędzonej nocy, ale oczami wyobraźni widział tylko jej zapłakane oczy i trzęsący się głos, który błagał go o ostatnią szansę.. a on? Zachował się jak chuj. Do teraz nie potrafi zrozumieć swojego zachowania, a co gorsza, brak mu odwagi, by polecieć do Madrytu, by ją przeprosić i powiedzieć, że cholernie ją kocha. Stracił wszystko na czym mu zależało.
Opuścił swój hotelowy pokój, który dzielił z Pique i udał się do pokoju trenera. Hotelowe korytarze były puste, wszyscy spędzali czas albo na boisku, w basenie, albo w pokoju przy muzyce. Włożył ręce do kieszeni dresowych spodni i przemierzał korytarz patrząc w podłogę.
- Leo, wszystko w porządku? - gwałtownie się zatrzymał i spojrzał za siebie. Dostrzegł Neymara, który wychylał głowę ze swojego pokoju. Zdziwiło go to, był pewny, że Neymar będzie na tarasie razem z Danim.
- Tak, dlaczego pytasz?
- Stary.. znamy się nie od dziś, chodź. - Brazylijczyk zostawił otwarte drzwi i zniknął w swoim pokoju. Leo poruszał tylko bezradnie głową i przestąpił jego próg, zamykając za sobą drzwi. - siadaj. - Neymar wskazał na wolne miejsce obok siebie na kanapie. Leo posłusznie je zajął i wziął do ręki pada od przyjaciela. Neymar załączył xboxa i zainstalował fife15. - powiesz mi, co się z tobą dzieje od dwóch tygodni?
- Przestań, wszystko w porządku, mówiłem Ci.
- Leo, nie tylko ja zauważyłem, że masz jakiś problem. Zresztą.. świadczy też o tym postawa podczas meczy.. trener się poważnie zastanawia, czy powinieneś zagrać w wyjściowym składzie.
- Właśnie do niego szedłem, by powiedzieć, że nie chce zagrać w finale. - Neymar spojrzał na przyjaciela ze zdziwieniem i odłożył pada na bok.
- W takim razie musiała się stać jakaś tragedia w twoim życiu, skoro zamierzasz zrezygnować z gry w finale. - Leo spojrzał na swoje nerwowo ruszające się kolana i lekko skinął głową.
- Masz rację.. w moim życiu stała się życiowa tragedia..
- Dziewczyna? - Leo podniósł wzrok i spojrzał ze zdziwieniem na przyjaciela. - słyszałem o tej.. Antonelli.. - Leo ponownie skinął głową i odwrócił wzrok.
- Straciłem ją już na zawsze.. przez to, że jestem chujem.
- Ej stary, spokojnie. To ona Cię okłamała..
- Ale chciała to wyjaśnić i o mnie zawalczyć. Dzwoniła, pisała, walczyła z ochroniarzami, by móc zamienić ze mną dwa zdania.. a ja? Odtrąciłem ją, nie dałem szansy na wyjaśnienia.. - na chwilę zapanowała cisza. Neymar nie chciał jej przerywać, tak naprawdę nie znał całej historii przyjaciela, wiedział tyle, ile podano w mediach. - kocham ją.. najbardziej na świecie.. a brak mi odwagi, by polecieć do niej i ją przeprosić.. od kiedy jej nie ma, nawet piłka nożna straciła sens.. bez niej nic nie ma sensu..
- Teraz wszystko zależy od Ciebie, Leo.. skoro ją naprawdę kochasz, to o nią zawalcz, tak jak ona zawalczyła o Ciebie.
- Nie zasługuję na nią. Jedyne, co mogę jej teraz dać, to spokój. Zapomni o mnie i ponownie się zakocha. Za wiele przeze mnie wycierpiała. Od dwóch tygodni się nie odezwała. Namieszałbym w jej życiu, gdybym się ponownie w nim pojawił, gdy ona zaczęła je sobie na nowo układać..
- Leo.. - Neymar położył dłoń na ramieniu Messiego i spojrzał na niego z troską. - potrzebujemy Cię. Skoro ona już zaczęła zapominać, to bierz z niej przykład.. oboje zasługujecie na szczęście, a ja wierzę, że jeszcze spotkasz wspanialszą dziewczynę od Antonelli. - na chwilę przerwał, by ocenić reakcje Messiego. Była taka, jak przypuszczał. Ironicznie się uśmiechnął i pokręcił przecząco głową. - musisz się nauczyć oddzielać życie prywatne od zawodowego. Nie zawiedź nas dziś wieczorem i poprowadź drużynę do zwycięstwa. - Leo tylko skinął głową i podniósł się z miejsca. Neymar uczynił to samo i nie spuszczał wzroku z przyjaciela.
- Dzięki stary. - Brazylijczyk odetchnął i przybił razem z Messim grabe. Oboje się do siebie uśmiechnęli i Leo opuścił pokój Brazylijczyka. Wrócił do swojego pokoju. Rzucił się na łóżko i wyciągnął telefon. Załączył instagrama i od razu wyświetliło mu się zdjęcie dodane przez Antonellę, na którym była z Ronaldo i Ines.
'Przyjaciele są jak ciche anioły, które unoszą nas, gdy nasze skrzydła zapominają jak latać'.
Długo wpatrywał się w swoją ukochaną, na której ustach malował się delikatny uśmiech. Taką chciałby ją zapamiętać. Wiedział jednak, co jest przyczyną bledszego uśmiechu i pustki, która jaśniała w jej oczach.

~ * ~

- Jesteś pewna?
- Już pytałaś.
- I będę pytała momentu pierwszego gwizdka.
- Za każdym razem usłyszysz tą samą odpowiedź.
- Wystarczy, że usłyszysz jego imię i w oczach nagromadzą Ci się łzy. - to był cios poniżej pasa. Antonella spojrzała na przyjaciółkę i ścisnęła w dłoniach obejmowaną poduszkę. - przepraszam..
- Chcę zobaczyć ten mecz.. chce zobaczyć jak robi coś, co kocha najbardziej na świecie. - Ines nic nie odpowiedziała, tylko spojrzała na Cristiano, który podczas trwania dyskusji, nie odezwał się ani słowem. Poczuł na sobie wzrok dziewczyny i głośno odchrząknął.
- Dobrze wiecie co myślę o oglądaniu tego meczu.. ale ufam siostrze, jakby co, będziemy obok. - Antonella ciepło się do niego uśmiechnęła i oparła głowę o jego ramię. Ines tylko skinęła głową i włączyła mecz.
Piłkarze byli już na boisku. Leo jak przed każdym meczem był skupiony. Rozmowa z Neymarem mimo wszystko go pokrzepiła. Zacisnął powieki i wziął głęboki wdech. Liczy się tylko piłka i bramka, nie ma nic więcej. Powoli podniósł powieki i przywitał się z piłkarzami Malagi, a następnie z sztabem sędziowskim. Stanął na środku boiska, naprzeciw Neymara, który puścił mu oczko.
Pierwszy gwizdek, pierwsze podanie, pierwsza akcja Barcelony..

~ * ~

- Wrócił stary Messi! Nareszcie, bo zaczynałem za tobą tęsknić.
- Dani, całować to będziesz Thaisse! - Leo zaśmiał się i stanowczo odtrącił twarz przyjaciela, którego usta utworzyły dzióbek. Dani również się zaśmiał i ścisnął w ramionach puchar Copa del Rey.
- Dzięki tobie mogę to cudeńko teraz trzymać.
- Strzelanie bramek to mój obowiązek. - na jego ustach ciągle gościł szeroki uśmiech. Dzisiejszego wieczoru zdecydowanie zasłużył na miano króla. Nie spodziewał się, że uda mu się w stu procentach skupić na grze, był z siebie dumny. Pierwszy raz od bardzo dawna czuł, że to dzięki jego grze, Barcelona może cieszyć się z pucharu.
W tym samym czasie w Madrycie transmisja meczu dawno się skończyła. Ines poszła spać, a rodzeństwo dos Santos Aveiro pozostało na kanapie w salonie. Ronaldo siedział i gładził siostrę po głowie, która leżała na jego kolanach. Antonella leżała z podwiniętą koszulką i gładziła się delikatnie po brzuchu, delikatnie się przy tym uśmiechając. Leżeli tak w ciszy, aż minęło parę minut i Cristiano zmorzył sen. Antonella skorzystała z okazji i sięgnęła po telefon, wybierając numer Messiego. Wysłała mu krótkiego smsa i wygodnie ułożyła się na kolanach brata, po chwili zasypiając, z telefonem w ręku. Ronaldo czując delikatny ruch siostry, przebudził się ze snu i spojrzał na nią cicho wzdychając. Ponownie pogłaskał ją po głowie i spojrzał na wyświetlacz jej telefonu, na którym widniało zdjęcie Messiego.
- Obiecuję, że naprawię to, co zjebałem Kochanie.. - pochylił się nad głową siostry i złożył na jej czole delikatny pocałunek. Następnie delikatnie ujął ją w dłonie i położył na poduszce, która leżała obok niego. Następnie wziął do ręki koc, który leżał na fotelu i ją nim okrył. Wychodząc, spojrzał na nią ostatni raz. - obiecuję.

~ * ~

Leżał na dachu hotelu i patrzył w gwiazdy. Nie chciał świętować z resztą drużyny, zależało mu na samotności. Patrzył w gwieździste niebo i żałował, że tak rzadko w nie patrzył z Antonellą. W tym momencie poczuł wibracje swojego telefonu. Zapomniał go wyłączyć. Głośno westchnął i odblokował telefon. Długo tak patrzył na nadawce wiadomości, nie mógł uwierzyć, że się do niego odezwała. Trzęsącą się ręką odtworzył wiadomość i kilkakrotnie ją odczytał.
'Gratuluję hattricka i zdobycia kolejnego trofeum :) jak zawsze byłeś najlepszy. Dobranoc Lio'.
Za każdym razem jak odczytywał wiadomość robiło mu się cieplej na sercu, przechodziły go dreszcze, a na ustach malował się szeroki uśmiech.
Może to nie jest ich koniec.. może jest dla nich jakaś szansa..?

_________________________________________

CZYTASZ = KOMENTUJESZ :)
Mam mieszane uczucia co do tego rozdziału, znowu nie wyszło tak, jak było w głównym założeniu ;c 
Rozdział dedykuję Izie <3 starałam się o to, by nie było tyle smutania, mam nadzieję, że Ci się podoba! :*

Do następnego! ;*

niedziela, 19 października 2014

Seis - La dolorosa verdad

Ciężko było się jej pozbierać po tym, jak Leo po chwili patrzenia w jej oczy postanowił spuścić wzrok i odejść w przeciwnym kierunku. Kolejne dni bez niego, były jak kolejne cierpnie wbijane w jej wrażliwe serce. Każdego dnia szukała energii, siły i motywacji do dalszego życia.. Przecież nie kończy się ono przez jednego faceta? Nie byli sobie pisani. Nie mieli wspólnie budować przyszłości, nie mieli budzić się każdego ranka u swego boku.
Stanęła przed lustrem w łazience, w domu swojej przyjaciółki. Nie mogła dłużej mieszkać z bratem. Nie znosiła jego głosu niosącego się po domu i widoku jego perfidnego uśmiechu, że znowu wyszło tak, jak sobie zaplanował. Denerwowało ją już jego ingerowanie w jej życie. Teraz, kiedy między nimi nie najlepiej, przynajmniej mogła się uwolnić od piętnastominutowych rozmów telefonicznych i sms o każdej porze dnia.
Obmyła twarz i następnie zabrała się za szczotkowanie zębów. W tle włączona była muzyka i słychać było śpiewającą do niej Ines, która w momencie granego refrenu wbiegała do łazienki, chwytała za szczotkę do włosów i śpiewała do niej jak do mikrofonu. Za wszelką cenę chciała przywrócić na ustach przyjaciółki uśmiech, który niegdyś z jej ust nie znikał. Antonella była jej za to wdzięczna i naprawdę to doceniała. Jednak wystarczyło tylko pomyśleć o Messim i naprawiony wcześniej humor, niemal natychmiast się psuł..
Gdy piosenka się skończyła, Ines stanęła koło przyjaciółki i rozplątała turban z ręcznika na głowie i zabrała się za czesanie mokrych włosów.
- Dziś mamy odwołane fakultety, mówiłam Ci?
- Nie, nie mówiłaś, ale teraz już wiem, to co robimy po wykładach?
- Hmm.. galeria?
- Okey, a potem obiad.
- Podoba mi się twoje myślenie. - Ines poruszyła znacząco brwiami, na co Antonella tylko się zaśmiała i zabrała się za makijaż.
- Mam pomysł. - powiedziała malując tuszem rzęsy. - walmy facetów, bądźmy lesbijkami.
- A ty my nimi od tygodnia nie jesteśmy? - Antonella zastygła w bezruchu po chwili razem się śmiejąc.
- Kocham Cię.
- Ja Ciebie też. - Antonella ciepło się uśmiechnęła, co zostało przez Hiszpankę odwzajemnione.
- Tak w ogóle, to chyba nie powinnam jeść papryki.
- A to niby dlaczego? - Antonella zrobiła miejsce przy lustrze, by Ines mogła włączyć suszarkę do włosów.
- Trzy dni pod rząd jadłam na kolację dania z papryką i za każdym razem rano wymiotowałam.
- Miałaś tak kiedyś?
- Kiedyś tak, ale myślałam, że mi przeszło.
- A szkoda, bo chciałam na kolacje zamówić pizze z papryką..
- To sobie zamów, zjesz sama! - Pokazała przyjaciółce język i wyciągnęła z kontaktu wtyczkę do suszarki. Usłyszała tylko oburzony głos przyjaciółki i cicho się śmiejąc przeszła do pokoju, szukając białej sukienki.

~ * ~

Rozpoczynały drugą godzinę wykładów. Antonella pierwszy raz była jakoś rozkojarzona. Nie potrafiła się skupić. Słyszała piszczenie w uszach i nie czuła się najlepiej.
Usiadła na samej górze auli i przymknęła oczy, by chociaż chwilę się zdrzemnąć. Nałożyła na oczy ciemne okulary i oparła głowę na rękach. Jej snu pilnowała Ines, która w momencie, gdy wykładowca spoglądał w ich stronę, udawała, że do niej mówi.
Kolejny wykład się skończył, powoli schodziły z auli i prowadziły rozmowę, z której Antonella wiele nie wyniosła.
- No dobra, skserujesz te notatki, miejmy nadzieję, że się nie przyczepi.
- Ines, ja idę do domu, nie dam już rady. - Zignorowała stwierdzenie przyjaciółki i wyciągnęła z torebki słuchawki, które podpięła do telefonu.
- W sumie to dobrze zrobisz.. i tak nic dziś nie ogarniesz. - poczochrała jej włosy, a ta w odpowiedzi pokazała jej język. - i może przejdź się do lekarza, bo wyglądasz jak zombie.
- Ty nie wyglądasz lepiej.
- Przynajmniej humor Ci dopisuje. - zaśmiała się i wzięła przyjaciółkę pod ramię, udając się w kierunku wyjścia. - napisz mi potem co powiedział Ci lekarz.
- Dobrze mamo.
Uśmiechnęła się i pocałowała ją w policzek.

~ * ~

Będąc już w samochodzie wyciągnęła telefon i wstukała numer swojego lekarza. Rzadko go odwiedzała, ale Ines miała rację, wygląda nie najlepiej i tak samo się też czuła.
Po umówieniu wizyty opuściła parking i pogłośniła radio. Leciały w nim aktualnie wiadomości sportowe. Wystarczy, że usłyszała słowo 'sport', natychmiast oczami wyobraźni widziała uśmiechniętego Messiego.
- Na sam początek dnia gorąca wiadomość! Mówimy o niej dopiero teraz, ponieważ wczoraj dziennikarz gazety sportowej 'El Mundo' zdobył potwierdzające informacje, na temat romansu siostry gwiazdy Realu Madryt, Cristiano Ronaldo! - Antonella gwałtownie zahamowała, czym doprowadziła do stłuczki i fali trąbiących samochodów za sobą.
- Kurwa.. - wyszeptała i przysłuchiwała się dalszej części wiadomości.
- Jak wiemy kontakty pomiędzy Cristiano Ronaldo a Leo Messim są dosyć napięte, a nasiliły się one, gdy 'Cris' przyłapał swoją siostrę w towarzystwie Argentyńczyka. Jak donosi dziennikarz, doszło pomiędzy piłkarzami do bójki, którą załagodził ich wspólny znajomy i stoper FC Barcelony - Gerard Pique.
- Nienawidzę skurwysyna.. - wycedziła przez zęby zaciskając dłonie na kierownicy. Słuchanie dalszej części wiadomości przerwało jej pukanie do okna. Antonella nerwowo spojrzała na mężczyznę, który był dość zmieszany. Opuściła szybę i spojrzała na Hiszpana. - nie widzi pan, że słucham wiadomości?
- Przepraszam.. ale chciałem zapytać, czy nic się pani nie stało..
- Zaraz panu się coś stanie, jak mnie pan nie zostawi w świętym spokoju. - mężczyzna pozostał w bezruchu, bacznie jej się przyglądając.
- Antonella.. siostra Cristiano?
- Nie pański zasrany interes! - w oczach nagromadziły jej się łzy, nie miała już siły udawać twardą. Przekręciła kluczyk w stacyjce i z piskiem opon skręciła w ulicę, prowadzącą do mieszkania przyjaciółki. Wiadomości się już skończyły. Ściszyła radio i głośno płakała. Po chwili znalazła się pod mieszkaniem. Położyła głowę na kierownicy i nie próbowała się uspokoić. Długo tak leżała i ubolewała nad swoją bezradnością. Powoli podniosła się do pozycji siedzącej i spojrzała przed siebie.
- Co on tu robi..? - zadała samej sobie pytanie, opuszczając samochód i nie spuszczając wzroku z osoby przed nim stojącą. - co ty tu robisz?
- Jestem tam, gdzie mnie potrzebują.. a właśnie nastąpił taki moment, w którym ty potrzebujesz mnie. - Cristiano blado uśmiechnął się do siostry i zrobił niepewny krok w jej kierunku. - chciałem Cię przeprosić..
- Marnujesz tylko czas. - wyszeptała i pociągnęła nosem, starając się go wyminąć.
- Anto..- delikatnie złapał ją za ramie i do siebie przyciągnął, zamykając ją w swoich ramionach. - wiem, że zachowałem się jak..
- Kutas.. - zapłakała mu w ramie i mocniej objęła.
- Tak.. jak kutas.. dlatego chcę naprawić to, co zniszczyłem..
- Nie naprawisz.. Leo mnie nienawidzi.
- Kocha Cię. - pocałował ją w czubek głowy i przejechał dłonią po całej długości jej włosów. - tylko..
- Tylko co? - uwolniła się z ramion brata i spojrzała na niego ze zapłakanymi oczami. - nie odbiera moich telefonów, nie odpisuje na smsy, unika spotkania, gdy na niego patrzę, to odwraca wzrok.. czy to dla Ciebie jest wyjaśnienie pojęcia miłości? - długo patrzyli sobie w oczy. Z każdą sekundą z jej wypływało coraz więcej łez, natomiast Ronaldo nie potrafił odpowiedzieć na zadane pytanie.
- Po prostu jest mu ciężko..
- Miłość wymaga poświęceń.. ja dla niego gotował byłam ukryć fakt, że jestem twoją siostrą.
- I uważasz, że dobrze zrobiłaś? - spojrzał na nią z troską, łapiąc delikatnie za jej dłoń. - nie powinnaś budować waszej miłości na kłamstwie. Powinnaś dać mu szansę na zaakceptowanie siebie taką, jaką jesteś.
- Wtedy zabiłbyś nas oboje! - wykrzyczała mu to prosto w twarz, wyrywając dłoń z jego uścisku. - ty go nienawidzisz, masz obsesje na jego punkcie!
- Ale wiele udało mi się zrozumieć.. naprawdę żałuję..
- Pierdol się!
Nie zatrzymywał już jej. Minęła go, obijając się o jego ramię. On tylko patrzył, jak jego młodsza siostra znika za drzwiami mieszkania Ines. Gdy z hukiem się zatrzasnęły, kopnął w nieopodal leżący kamień i ruszył w kierunku samochodu.

~ * ~

- Może pan powtórzyć, bo chyba źle usłyszałam..
- Jest pani w ciąży. - to już było pewne. Patrzyła na swojego lekarza i nie wierzyła własnym uszom.
- Ale.. jak..?
- Nie będę pani tłumaczył procesu zachodzenia w ciążę. - lekarz zaśmiał się i podał Antonelli wyniki morfologi. - proszę tu spojrzeć. - wartość beta-HCG powyżej 5 mIU/ml oznacza ciążę. - wpatrywała się w wyniki badań i nie wiedziała co powiedzieć.
- Ale ja nie chce.. - wyszeptała zatrzymując przypływ łez.
- W naszej klinice nie wykonuje się zabiegów aborcyjnych, nie przyłożę do tego ręki. - spojrzała na lekarza, który obrzucił ją spojrzeniem pełnym pogardy. - trzeba było wcześniej o tym myśleć.
- To trzeci tydzień, prawda?
- Początek.
- Dziękuję.. - wyszeptała i podniosła się z miejsca.
- Wszystko w porządku? - lekarz również się podniósł. Ich spojrzenia ponownie się spotkały.
- Gdy przyszłam tu tydzień temu na umówioną wizytę, nie sądziłam, że badanie krwi, na które mnie pan skierował wykaże ciąże..
- Od początku ją u pani podejrzewałem. Nie chciałem o tym mówić, czekałem na wyniki. - Antonella skinęła głową i podeszła do drzwi, łapiąc za klamkę. - proszę nie robić głupot. Dziecko da pani i partnerowi dużo szczęścia.
- Zapewne.. - wyszeptała i szybko opuściła gabinet, biegnąc w kierunku wyjścia z klinki. Stanęła przed budynkiem, oparła się o zimny mur i osunęła się na ziemię. Miała płytki oddech i nieobecny wzrok. Tępo wpatrywała się przed siebie, powoli kładąc obie ręce na swoim brzuchu. - co ja mam robić..? Jak ja Cię mam wychować? Sama nie dam przecież rady.. ale muszę być silna.. dla Ciebie będę silna Skarbie.. - wyszeptała sama do siebie i blado uśmiechnęła się przez łzy. - ale.. Leo powinien wiedzieć, że Cię ma..

~ * ~

Po raz kolejny zjawiła się na meczu, tym razem w Barcelonie, na rewanżowym meczu Copa del Rey. Nie miała na sobie koszulki Messiego. Nie przyszła go wspierać. Chciała tylko przekazać informacje, że będzie tatą. Towarzyszyła jej Ines, którą informacja o ciąży przyjaciółki wytrząsnęła bardziej, niż samą Antonellę. Chciała na tym meczu pozostać niewzruszona, ale gdy miłość jej życia pakowała piłkę do siatki rywali, nie potrafiła tego zignorować. Z delikatnym, ale szczerym uśmiechem obserwowała jego radość, biła brawo i razem z niewielką grubą kibiców Barcelony, wykrzykiwała jego nazwisko. Co za tym później szło? Musiała jakoś opanować łzy. Wie, że musi być silna dla maleństwa, które rozwija się pod jej sercem.
Mecz zakończył się tylko jednobramkowym wynikiem na korzyść Barcelony. Taki rezultat dawał drużynie z Katalonii awans do finału, w którym zagrają z Malagą.
Dziewczyny opuściły stadion i wyczekiwały aż piłkarze zaczną kierować się do autobusu. Musiały czekać godzinę. Antonella dostrzegła Messiego i postanowiła od razu do niego podejść. Po raz kolejny drogę do ojca jej dziecka zagrodzili ochroniarze.
- Błagam, ja muszę porozmawiać z Messim!
- Nie ma pani przepustki. - Antonella uderzyła jednego mężczyznę w twarz, ale ten nie zareagował. Dopiero przy drugim jej desperackim ruchu, ochroniarz zdołał złapać jej dłoń. Zaczęła się wyrywać i starała się zastopować przypływ łez. Dostrzegła, że Messi jej już blisko miejsca, w którym stała. Szedł w towarzystwie Gerarda. Obaj o czymś rozmawiali, ciągle się śmiejąc. Antonella gdy tylko ujrzała Hiszpana, poczuła, jak otwiera jej się nóż w kieszeni. Bała się, że jak tylko ją zobaczy, to odciągnie Leo na bok i znowu nie uda jej się zamienić z Argentyńczykiem choćby dwóch słów. - Leo! Leo błagam, porozmawiajmy! - Messi natychmiast się zatrzymał. Ciągle na jego ustach malował się uśmiech, tym razem z powodu widoku Antonelli. Tęsknił za nią, ale obiecał sobie, że nauczy się bez niej żyć. Podszedł do ochroniarzy, ale za ramie pociągnął go Pique.
- Leo, zostaw ją.
- Spokojnie, chce jej tylko coś przekazać. - puścił przyjacielowi oczko, co uspokoiło Hiszpana. Uśmiechnął się i udał do autokaru. Leo spojrzał na zapłakaną dziewczynę i zbliżył się do niej.
- Niech panowie ją puszczą, nie zrobi mi, ani panom krzywdy. - ochroniarze wykonali polecenie piłkarza i puścili Antonellę, by ta mogła stanąć naprzeciw Leo. Patrzyli na siebie, ale te spojrzenia nie odwzorowywały tych samych emocji. Patrząc w oczy Leo, nie widziała tego samego mężczyzny, w którym zdołała się zakochać.
- Leo.. nawet nie wiesz jak ja za tobą tęsknie.. - chciała go przytulić, jednak ten zrobił zdecydowany krok w tył.
- Posłuchaj.. dajmy sobie święty spokój. Nie jesteśmy sobie pisani. Zapomnij o mnie, tak jak ja zapomniałem już o tobie. - Antonella nie wierzyła własnym uszom.. ponownie nie wiedziała co ma robić. Patrzyła na Messiego i nie potrafiła zdobyć się na przekazanie mu jakże istotnej informacji.
- Ale.. Leo..
- Żadnego ale.. miłego życia Anto. - Argentyńczyk blado się uśmiechnął i skierował swoje kroki do autokaru. Czuł, że dłużej nie da rady udawać twardego. Gdy już znajdował się w klubowym autobusie, zastanawiał się co go popchnęło do skreślenia kobiety, która była dla niego wszystkim. Usiadł sam, na tyle autobusu. Założył słuchawki na uszy i zastanawiał się nad swoją głupotą. Stracił wszystko na czym mu zależało. Czy to było łatwiejsze rozwiązanie? Właśnie tak mu się przez chwilę wydawało..
A ona? Długo pozostała w miejscu, w którym pozostawił ją Messi. Wszyscy piłkarze byli już w autokarze. Gdy ten ruszył, Antonella odzyskała głos.
- Będziesz ojcem! - wykrzykując te słowa w kierunku odjeżdżającego pojazdu, osunęła się ziemię i pogrążyła się w donośnym płaczu. Ochroniarze oniemieli. Jeden z nich pochylił się nad dziewczyną, ale ta stanowczo go odtrąciła. Wtedy podbiegła do niej Ines i kazała ochroniarzom 'spierdalać'. Usiadła koło zapłakanej przyjaciółki i mocno ją do siebie przytuliła. - nienawidzę go! Nienawidzę.. - zaczynała się już dławić własnymi łzami, ale inaczej nie potrafiła. Strasznie cierpiała.. a miała być silna.. znowu zawiodła nie tylko siebie, ale maleństwo, które nosiła pod sercem..

________________________________________

CZYTASZ = KOMENTUJESZ :)

Rozdziału miało dziś nie być, ale moja skrzynka na asku aż 'tonie' w pytaniach o rozdział i dla tych spragnionych mojej twórczości postanowiłam go dziś napisać :) 
Nie jest jakiś super, nadal szukam tego natchnienia do pisania, które gdzieś utraciłam ;) mam jednak nadzieję, że was 'takie coś' zadowala :)


Do następnego! ;*

środa, 8 października 2014

Cinco - Copa del Rey

W wieczorowej sukience, z opadniętą fryzurą i rozmazanym makijażem, udała się na lotnisko. Bez walizek, bez niczego. Spojrzała na tablicę lodów i dostrzegła, że lot do Madrytu jest za godzinę. Kupiła ostatni bilet i skuliła się na jednej z ławek, czekając na odprawę. Z nóg zdjęła buty, które położyła obok siebie. Objęła rękoma kolana i płakała. Już chyba nawet nie zdawała sobie z tego sprawy. Łzy swobodnie wypływały i spływały po jej policzkach, gubiąc się w jedwabnym materiale sukienki. Patrzyła prosto przed siebie, nie wiedząc na czym konkretnie skupia wzrok. Gdziekolwiek by nie spojrzała, widziała Messiego, który patrzy na nią z takim samym bólem, jaki kryje się w jej spojrzeniu.
Zawaliła. Po raz pierwszy prawdziwie się zakochała i pozwoliła na to, by to uczucie, ten związek nie miał przyszłości.
Otarła łzy, pociągnęła nosem i podniosła się z ławki, biorąc do ręki parę szpilek. Ludzie przyglądali się jej, pytali, czy nie potrzebuje pomocy. Nie odpowiadała. Ani słowem, czy też gestem. Szła przed siebie wmawiając sobie, że będzie dobrze..

~ * ~

- Kurwa mać!
Po raz kolejny uderzył pięścią w ścianę. Jakby wierzył, że poczucie bólu fizycznego zamaskuje ból psychiczny.
Jak mogła go okłamać? Jak mogła chcieć budować z nim przyszłość, zaczynając od kłamstwa? A może każde "kocham Cię" też było kłamstwem? Nigdy by jej w ten sposób nie ocenił, nigdy nie zarzuciłby jej kłamstwa.. patrzył w jej oczy i zawsze widział szczere emocje.. dlaczego był tak bardzo naiwny?
Oparł się o ścianę w salonie i spojrzał na wyświetlacz telefonu, na którym ciągle widniało jej zdjęcie. Jej szczery uśmiech, jej piękne roześmiane oczy.. jego idealna Antonella.. po raz kolejny zaczął przeklinać. Jego złość przeplatała się z totalną bezradnością. Jeszcze raz spojrzał na ekran telefonu, by następnie rzucić nim z całych sił o podłogę. Jego najnowszy model iphone roztrzaskał się na parędziesiąt części. Ciężko oddychał i patrzył w sufit. Ciszył się, że teraz jest sam. Nie musi ukrywać buzujących w nim sprzecznych emocji. Osunął się na podłogę i zaczął płakać. Płakał, krzyczał i jednocześnie przeklinał. Nigdy nie był w takim stanie. Po praz pierwszy żałował, że kogoś pokochał. Jednak najgorsze w tym wszystkim było to, że nie potrafił przestać kochać..

~ * ~

Nie zmrużyła oka przez całą noc. Zaraz po powrocie do domu brata, bez słowa przeszła do swojej sypialni i położyła się na łóżku, patrząc przez okno na ciemne, gwiaździste niebo. Czuła się jak nastolatka, której ojciec zabronił spotykania się z jej ukochanym.
Nienawidziła samej siebie. Gdy słońce zaczynało wschodzić, przeszła do łazienki i stanęła naprzeciw lustra. Oparła się rękoma o umywalkę i intensywnie wpatrywała się w swoje odbicie, szepcąc przekleństwa, kierowane w swoim kierunku. Oczy miała podpuchnięte i czerwone od ciągłego płaczu. Rozmyty tusz do rzęs, znajdował się już nie tylko na jej policzkach, ale też na sukience, która nie wyglądał tak dobrze, jak przed wyjściem na bankiet. Wierzchem dłoni otarła łzy i sięgnęła po papier, by wydmuchać nos. Usiadła na zimnej posadzce i wpatrywała się w ekran telefonu. Chciała zadzwonić do Leo.. chciała chociaż przez chwilę usłyszeć jego głos.. jednak z drugiej strony, nie byłby to ten sam pełen miłości i troski głos ukochanego. Nienawidził jej. Nie dziwiła mu się, ale bardzo chciała wierzyć, że jest dla nich jakaś szansa.
Upłynęło parę godzin i usłyszała, jak ktoś z hukiem zatrzaskuje drzwi. Zacisnęła mocno powieki i wyczekiwała podniesionego i pełnego złości głosu brata. Wszedł do jej pokoju. Nerwowo się po nim rozejrzał i następnie szarpnął za klamkę do łazienki. Stanął naprzeciw zapłakanej siostry, głośno dysząc,
- Kurwa, ale mi narobiłaś wstydu.. wyciągam do Ciebie rękę, daje Ci dach nad głową, a ty kurwa spotykasz się z Messim!? - Nie patrzyła na niego. Bała się, ale starała się tego nie okazywać. Ściskała w dłoniach telefon, który po chwili wyrwał jej brat. - spójrz na mnie!
Antonella posłusznie wykonana polecanie brata. Podnosząc się z kafelek, nie spuszczała z niego wzroku.
- Uderz mnie.
Momentalnie jego twarz złagodniała. Wpatrywał się w zapłakane oczy siostry i nie miał siły dłużej na nią wrzeszczeć. Pokręcił tylko bezradnie głową i próbował do siebie przytulić.
- Co ty pierdolisz..?
- Zostaw mnie.
Zrobiła krok w tył i minęła brata w drzwiach do łazienki. Ten patrzył na nią z zapytaniem, nie mogąc zrozumieć jej zachowania.
- Ale już wszystko w porządku, wybaczam Ci.
Antonella gorzko się zaśmiała i położyła ręce na biodrach, patrząc na niego z nienawiścią.
- W porządku..? Wybaczasz mi..? Pojebało Cię do reszty. - przeczesała włosy ręką i spojrzała przez okno, na budzącą się stolicę Hiszpanii. - nic nie jest w porządku. Straciłam wszystko, na czym mi zależało.
- A na mnie Ci zależało? Czy chociaż przez chwilę pomyślałaś o mnie? Jak się poczuję, że mnie to zrani?
- A jak okładałeś Leo to pomyślałeś o mnie?! Że go kocham, że chce z nim spędzić resztę życia?! Nie potrafisz zaakceptować tego, że chce być szczęśliwa?!
Ronaldo zaczął się śmiać, patrząc jej prosto w oczy. Włożył jedną rękę do kieszeni,a drugą skierował w jej kierunku, grożąc jej palcem.
- Jak jeszcze raz Cię z nim zobaczę, to obiecuję, że nie będę się hamował i zatłukę go na śmierć.
- Nienawidzę Cię.
Wycedziła przez zęby, nie spuszczając z niego wzroku.
- Leo Ciebie też.
Puścił jej oczko i opuścił pokój.

~ * ~

Minęły tylko dwa dni, a dla niej były one wiecznością. Nieprzespane noce, głodówki, ciągłe wyrzuty sumienia, nieodebrane telefony przez Leo.. jest sens dalej żyć? Jest sens dalej funkcjonować, kiedy obok już nie ma tej właściwej osoby? Siedziała na balkonie, trzymając w ręce telefon, ciągle się łudząc, że oddzwoni. Oczy miała podpuchnięte, ale nie było to wynikiem ciągłego płaczu, tylko wycieńczenia. Nie próbowała zasypiać i tak po chwili się budziła. Całą noc przesiedziała na balkonie i patrzyła w gwiazdy. Teraz, kiedy wzeszło słońce, obserwowała zabieganych Hiszpanów, którzy śpieszyli się do pracy. Jednak co jakiś czas, udało jej się napotkać wzrokiem widok, który przeszywał jej serce lodem. Beztrosko idąca chodzikiem para zakochanych, zapatrzona sobie w oczy. Niespełna tydzień temu, należała do tego grona z Leo.. Stanęła przy barierce balkonu i spojrzała w dół oceniając wysokość. Zaczynała coraz poważniej rozważać próbę samobójczą.
Z jej rozmyśleń wyrwało ją pukanie do drzwi. Była święcie przekonana, że to znowu Ronaldo, albo Irina przyszli namówić ją na wspólny posiłek.
- Anto.. wiem, że tam jesteś.
Usłyszała znajomy głos i powoli udała się w kierunku drzwi. Przekręciła klucz w zamku i spojrzała na zatroskaną twarz przyjaciółki.
- Co ty tutaj robisz..?
Wyszeptała spuszczając wzrok na podłogę.
- Przywiozłam Ci rzeczy.. są na dole, Cris Ci je potem wniesie..
Przez chwilę panowała cisza. Antonella podniosła wzrok i poprawiła rozczochrane włosy na boku.
- To wszystko..?
- Nie.. - wtedy Ines weszła do pokoju i mocno przytuliła przyjaciółkę, która natychmiast się rozpłakała. Mocno się w nią wtuliła i obie stały na środku pokoju, będąc w swoich objęciach. - spokojnie Kochanie, jestem przy tobie i zawsze będę..
Antonella głośnio pociągnęła nosem i pogrążyła się w donośniejszym płaczu. Ines uciszała ją szeptem i głaskała po całej długości jej włosów. Minęło parę minut, zanim Antonella się uspokoiła i uwolniła z uścisku przyjaciółki. Starła łzy i usiadła na brzegu łóżka, spoglądając na Ines.
- Teraz możesz powiedzieć, że miałaś rację.
- Nie powiem. - usiadła obok niej i pozwoliła oprzeć się na swoim ramieniu. - nie jestem po ty, by Cię dobijać, tylko po to, byś poczuła moje wsparcie.. że nie jestem z tym wszystkim sama.
- Powinnam Cię już na początku posłuchać..
- Żałujesz, że pierwszy raz prawdziwie się zakochałaś? Żałujesz, że poznałaś takiego zajebistego faceta, jak Leo?
Antonella uśmiechnęła się do samej siebie i ścisnęła dłoń przyjaciółki.
- Tego nie żałuję.. żałuję, że pozwoliłam mu cierpieć..
Wyszeptała i poczuła, jak przyjaciółka składa na czubku jej głowy delikatny pocałunek.
- Spokojnie.. wszystko się ułoży..
- Nie masz pewności..
- Mam. Wiem, że Ronaldo nie stanie wam na drodze. Daj mu tylko czas.
Antonella podniosła głowę z ramienia przyjaciółki i blado się do niej uśmiechnęła. Ines ponownie pogłaskała ją po włosach i obdarowała ją najpiękniejszym uśmiechem, na jaki było ją stać.
- Ines..? Masz dziś czas?
- Dziś mam cały dzień dla Ciebie!
- A czy.. - przygryzła dolną wargę i niepewnie na nią spojrzała. - pójdziesz ze mną na mecz? Wiesz.. Copa del Rey.. Leo będzie..
- Oczywiście.
Ścisnęła dłoń przyjaciółki i ponownie się do niej uśmiechnęła.

~ * ~

Na mecz udały się pieszo, trzymając się za ręce. Antonella miała na sobie koszulkę Messiego, a Ines Ronaldo. Ludzie, którzy je mijali, nie kryli zdumienia, jednak nikt nie postanowił rzucić w ich kierunku jakimś chamskim komentarzem. Problemy zaczęły się wtedy, gdy zaczęły dochodzić do stadionu. Nie potrafiły się przebić przez tłumy dziennikarzy. Antonella jednego niechcący popchnęła, w wyniku wytrącając mu z ręki drogi aparat fotograficzny.
- Jasna cholera co pani.. - mężczyzna urwał w połowie zdania i uważnie przyjrzał się dziewczynie, coraz szerzej się uśmiechając. - siostra Ronaldo w koszulce Messiego! Czyli romans z Argentyńczykiem, to prawda?
Słowa dziennikarza usłyszało jeszcze paru innych i niemal natychmiast skupili całą swoją uwagę, na przerażonej dziewczynie. Ines mocno złapała jej dłoń i wyciągnęła z przygniatającego je już tłumu. Pobiegły w kierunku tunelu, który prowadził do loży VIP. Przed dziennikarzami uratowała je ochrona, której dziewczyny pokazały wejściówki.
- Co ja narobiłam..
Wyszeptała, powoli idąc w kierunku loży. Ines spojrzała na nią i ponownie dostrzegła łzy w jej oczach.
- Nic nie zrobiłaś, Anto.
- Zrobiłam.. zniszczyłam Leo życie.. jeszcze bardziej mu namieszałam..
Ines gwałtownie się zatrzymała i złapała przyjaciółkę za ramiona.
- Nic złego nie zrobiłaś.
Intensywnie wpatrywały się w swoje oczy. Antonella jednak była nieugięta. Zamrugała parę razy powiekami i strąciła ręce przyjaciółki ze swoich ramion, kierując się na swoje miejsce.
Mecz był najnudniejszym meczem, jaki dany było oglądać kibicom. Antonella obserwowała tylko Messiego, który snuł się po boisku, a jego każdy kontakt z piłką równał się ze stratą, a każdy strzał frunął wysoko nad poprzeczką. Z nerwów obgryzała paznokcie i wyrywała sobie włosy. Ines pocierała tylko jej plecy, by się rozluźniła, ale to jej nie pomagało.
Mecz zakończył się remisem 1:1 ale na liście strzelców nie pojawiło się nazwisko ani Messiego, ani Ronaldo. Antonella pospiesznie opuściła stadion, tracąc w tłumie Ines. Serce uderzało o jej klatkę piersiową z ogromną siłą, trzęsły jej się ręce ze zdenerwowania, a oczy błądziły wśród opuszczających stadion kibiców. Koniecznie chciała znaleźć szatnie gości, chciała porozmawiać z Messim. Dostrzegła ochroniarza, który wraz z dwoma innymi pilnował, by wszyscy kibice opuścili stadion. Antonella podeszła do umięśnionego mężczyzny i błagalnie na niego spojrzała.
- Musi mi pan pomóc, gdzie znajdę szatnię gości?
- Na piłkarzy proszę poczekać przed stadionem.
- Błagam, to sprawa..
- życia lub śmierci? Kibice..
Ochroniarz przewrócił tylko oczami i znowu zajął się wykonywaniem swojej pracy. Antonella sięgnęła do torebki i wyciągnęła dowód osobisty i przepustkę VIP.
- Siostry Cristiano Ronaldo pan nie pomoże?
Oczy ochroniarza wyszły z orbit, gdy usłyszał nazwisko piłkarza. Wziął do reki dowód, później przepustkę i na koniec wskazał dziewczynie drogę do szatni. Antonella tylko się uśmiechnęła i chowając dokumenty do torebki, zerwała się do biegu. Przy szatni stali kolejni ochroniarze. Antonella stanęła na palcach i dostrzegła Messiego.
- Leo.. - wyszeptała i podeszła bliżej ochroniarzy, który wyciągnęli w jej kierunku ręce, sugerując, że bliżej już nie może podejść. - Leo!
Argentyńczyk usłyszał głos swojej ukochanej. Myślał, że znowu mu się przesłyszało. Biegając wczoraj rano brzegiem morza, parę razy wydawało mu się, że słyszy, jak Antonella go woła, albo w twarzach zwykłych kobiet, dostrzegał jej podobieństwo. Zatrzymał się i odwrócił, szukając źródła głosu byłej dziewczyny. Dostrzegł ją. Była trzymana przez ochroniarzy. Leo patrzył na nią do momentu, w którym ona nie poczuła na sobie jego spojrzenia.
- Leo.. Leo, porozmawiajmy..
Głos jej się załamywał, a oczy niemal natychmiast zalewały łzy. Leo nie wiedział co zrobić, nie wiedział, czy lepiej sobie odpuścić, czy dać jej ostatnią szansę na wyjaśnienia..
Wtedy z szatni wyszedł Gerard Pique. Spojrzał z zapytaniem na Messiego i po chwili odwrócił się w kierunku, w którym patrzył. Gorzko się zaśmiał i położył rękę na jego ramieniu.
- Nie trać na nią czasu.
Puścił mu oczko i nałożył słuchawki na uszy. Leo ostatni raz spojrzał na dziewczynę. Następnie spuścił wzrok i udał się w kierunku wyjścia.
______________________________________________

CZYTASZ = KOMENTUJESZ :)

Co za daremny rozdział ._. naprawdę, przepraszam za niego, ale na nic więcej mnie nie stać ;c nie wiem co z moją weną, rozdział miał się pojawić (bodajże) ponad tydzień temu, a ja go dodaję w środku tygodnia, nie dość, że z opóźnieniem, to nawet on dobry nie jest, a czasu na pisanie miałam więcej ;c przepraszam, ze wstydu chce się zapaść pod ziemię ._. 

Nie wiem kiedy będzie następny, poszukam gdzieś natchnienia i napiszę :)