czwartek, 13 listopada 2014

Epilogo - Thiago Messi

PONAD PÓŁ ROKU PÓŹNIEJ

- Co ja mam teraz zrobić?
- Nie mam pojęcia.. w chwili, gdy dała mi kosza, wiedziałem, że jest niezłą suką.
- Pique, stul jape. - Wycedził Messi przez zaciśnięte zęby, wpatrując się w zdjęcie, które znajdowało się na okładce gazety. Na zdjęciu znajdował się Cristiano, który w objęciach trzymał niemowlę. To samo zdjęcie znajdowało się na instagramie i facebooku piłkarza i do każdego zdjęcia był ten sam opis 'Buenos dias Thiago Messi!'. - mój syn..
- Już nie udawaj, że obudził się w tobie instynkt macierzyński.
- Pojadę do niej. - Leo ignorując słowa Hiszpana, podniósł się z sofy i ruszył w kierunku drzwi.
- Ejejej! - Pique przeskoczył kanapę i znalazł się zaraz obok przyjaciela. - ty chyba nie mówisz poważnie.
- Właśnie mówię. - Leo przyspieszył kroku i po chwili stał przy samochodzie.
- Zastanów się.. ona Cię okłamała..
- Ja zrobiłem większe gówno.
- Zasłużyła.
- Gerard. - Leo siedział już w samochodzie i opuścił szybę, zapalając wcześniej samochód. - nie będę się na niej wyżywał tylko dlatego, że dała Ci kosza. - Gerard zaniemówił. Patrzył przez jakiś czas na przyjaciela i zrobił parę kroków w tył.
- Rób co chcesz, to Twoje życie.
- Dziękuję, że oddałeś mi nad nim kontrolę. - Gerard już nabierał powietrza w usta, by udzielić odpowiedzi, ale Leo opuścił posesję domu Hiszpana z piskiem opon, kierując się na lotnisko.

~ * ~

W domu była sama. Ronaldo z narzeczona i synem byli w odwiedzinach u Ramosa, a ona sama leżała na tapczanie, czule obejmując uśpione maleństwo na swojej piersi. W tle słychać było cicho włączony telewizor. Patrzyła na synka i nie spuszczała z niego wzroku. Na jej ustach malował się uśmiech. ale nie był on oznaką stuprocentowego szczęścia. Tak naprawdę brakowało jej mężczyzny, który tak cholernie ją zranił. Nie słyszała o Messim od ponad pół roku, ze względu na Ronaldo, jak i na własny spokój. Wystarczająco wiele już zdążyła wycierpieć.
Delikatnie obróciła głowę i spojrzała przez okno. Zauważyła blask reflektorów i domyśliła się, że Cristiano z rodziną wrócili do domu. Ponownie spojrzała na zawiniątko na swojej piersi i delikatnie pogłaskała synka po główce. Po chwili usłyszała dzwonek do drzwi, co ją zdziwiło i zdenerwowało.
- Cichutko Skarbie, wujek zapomniał kluczy. - powoli podniosła się z kanapy i lekko bujała w ramionach małego Messiego. Powoli podeszła do drzwi i przekręciła klucz w zamku. - Leo? - na widok ojca dziecka poczuła, jak serce zaczęło jej nierówno bić. Patrzyli sobie w oczy, jakby ignorując płacz Thiago. Jednak po chwili Leo niepewnie przekroczył próg w drzwiach, a Antonella przytuliła do siebie synka, uciszając go szeptem.
- Porozmawiamy?
- Myślisz, że mamy o czym? - Thiago powoli się uspokajał, więc Antonella przeszła z nim do salonu, gdzie stało łóżeczko. Położyła w nim Malca a ten trzymał rączkę w buzi i przebierał nogami. Do łóżeczka podszedł Leo, który jak zahipnotyzowany przyglądał się chłopcu.
- Chciałbym Cię przeprosić..
- Daruj sobie. - wyszeptała, zakładając ręce na piersi.
- Wiem, że zachowałem się jak chuj..
- Nie tłumacz mi się, ja niczego od Ciebie nie oczekuję.
- Ale ja chcę to naprawić. - oboje spojrzeli sobie w oczy. Antonella minęła Messiego i przeszła do kuchni, a Argentyńczyk posłusznie podążył za nią.
- Nie ma czego naprawiać.
- Jest.. chce o nas zawalczyć.
- Po pierwsze, nie ma już nas, po drugie nigdy już nie będzie.
- Anto.. - Leo zrobił niepewny krok do przodu, a ta zrobiła trzy pewne w tył. - kocham Cię..
- Przykro mi, że tak późno to zrozumiałeś.
- Nie odtrącaj mnie.
- Ja Ciebie?! Kurwa, jesteś śmieszny.. - Antonella gorzko się zaśmiała czując gromadzące się łzy w oczodołach. - to ty niejednokrotnie mnie odtrąciłeś, a na wieść o dziecku spierdoliłeś do Barcelony! Przez cały okres mojej ciąży się nie odezwałeś i śmiesz twierdzić, że Cię odtrąciłam? - patrzyła na Messiego wzrokiem pełnym pogardy, pozwalając pojedynczym łzom spłynąć po policzkach. - tak naprawdę jesteś tu, bo gryzą Cię wyrzuty sumienia, a nie z powodu prawdziwego uczucia, którym ja Cię obdarzyłam.
- Ja.. - tak naprawdę nie wiedział co powiedzieć. Słowa Antonelli bardzo zabolały. Uświadomiła mu jak bardzo ją zranił. W tych słowach było za dużo prawdy, a on bezsilnie starał się doszukać jakiegoś kłamstwa, które mógłby wykorzystać w geście obronnym. - przepraszam..
- Chcę Ci uświadomić, że nasza bajka tak szybko się skończyła, jak szybko się również zaczęła. To był związek bez przyszłości.
- Nie będzie Ci żal?
- Czego? Tych łez? Samotności? Cierpienia? Uwierz, nie będzie mi żal. - przez chwilę panowała cisza. Nie wierzyła, że to wszystko, co dziś powiedziała przeszło jej przez usta. Wiedziała jednak, że tak trzeba, w końcu zrozumiała, że też zasługuje na szczęście.
- Mamy syna..
- Nie zakazuje Ci kontaktów z Thiago, możesz się z nim widywać. - Leo skinął głową i powoli udał się w kierunku wyjścia. Antonella nie spuszczała z niego wzroku i z miejsca analizowała każdy jego ruch.
- Kocham Cię i wiem, że to nie koniec.

______________________________________________________

CZYTASZ = KOMENTUJESZ :)

Jest i epilog :)) 
Nie wiem kto się spodziewał takiego zakończenia, mam nadzieję, że mnie nie zabijecie ;33
Możecie sobie domyślić ciąg dalszy ^^ czy Leo i Anto wrócili do siebie, czy jednak nie ;33 pewne jest to, że planuję kontynuację, ale nie wiem kiedy napiszę prolog, na pewno w przyszłym roku (y)
Dziękuję wszystkim czytelnikom za komentarze i ogromną liczbę wyświetleń :) <3
To tyle :*

poniedziałek, 3 listopada 2014

Ocho - Cobarde

Minął miesiąc, w ciągu którego Leo nie zdobył się na odwagę i nie skontaktował z Antonellą. Zdał sobie sprawę, że jak coraz mniej o niej myśli, to coraz mniej z powodu jej braku cierpi. Każdy dzień spędzał z przyjaciółmi w klubie, poznawał wiele kobiet, ale z żadną nie wiązał wspólnej przyszłości.
Zaczynał się właśnie sierpień i jak co roku postanowił spędzić ostatni wolny tydzień z rodziną w Rosario. Zbiegł po schodach, mając zarzucony ręcznik przez ramię i szczotkując przy tym zęby. Wyłączył wiadomości, które zaraz po przebudzeniu załączył i udał się do kuchni, gdzie splunął do zlewu. Przemył twarz i wrócił do łazienki na pietrze, by się ogolić. Słuchał przy tym muzyki i śpiewał znajome mu fragmenty tekstu. Po dziesięciu minutach opuścił łazienkę i zajrzał do pokoju, gdzie na łóżku leżał jeden z jego ulubionych białych t-shirtów. Założył go i ponownie zszedł do kuchni, by napić się wody. Pijąc ją, wyjrzał przez okno i aż się zakrztusił.
- A ten czego tu chce.. - wymamrotał sam do siebie i powoli opuścił wille. Schował ręce do kieszeni i niepewnie podszedł do mężczyzny, który opierał się o swój czarny, drogi samochód sportowy. - pomyliłeś adresy?
- Niestety nie tym razem. - Cristiano splunął na trawnik i wyciągnął do Messiego rękę. Leo uważnie mu się przyglądał i uścisnął wyciągniętą dłoń. - przyjechałem przeprosić.
- Przeprosić? - Leo był wyraźnie zdumiony. Przez chwilę zapanowała cisza, którą przerwał Portugalczyk.
- Przeprosić, że zniszczyłem Twój związek z moją siostrą.
- Aaaa.. za to przeprosić. - Leo sztucznie się uśmiechnął i odwrócił wzrok. - nie ma problemu i tak nic by z tego nie było, możesz jechać.
- Stój. - Cristiano stanowczo złapał za ramie Messiego i groźnie na niego spojrzał. - powiedz mi prosto w oczy, że Ci na niej nie zależy. - Leo zrzucił ciężką dłoń Cristiano ze swojego ramienia i ciągle patrzył mu w oczy. - teraz powiedz, że jej nie kochasz.
- Od kiedy tak interesuje Cię moja osoba?
- Od kiedy związała się z moją siostrą.
- Już od ponad miesiąca nie jesteśmy razem.
- Ale ona Ciągle Cię kocha. Tylko ze względu na nią jestem dla Ciebie taki miły. - Leo gorzko się zaśmiał i splunął na trawnik. Uciekał wzrokiem za siebie, cicho analizując słowa Portugalczyka. - ona Cię potrzebuje.
- Kto powiedział, że ja potrzebuje jej? - ich spojrzenia ponownie się spotkały, były niemal identyczne, jak miesiąc temu, gdy gotowi byli zatłuc się na śmierć.
- Jeb się. - Cristiano nie widział sensu dalszej rozmowy. Cały gotując się od negatywnych emocji wsiadł do samochodu i z piskiem opon, przeklinając pod nosem opuścił posesję gwiazdy FC Barcelony.

~ * ~

- Ciociu, mogę teraz ja? - Antonella spędzała czas z synem brata. Irina była w pracy, a dla niej czas spędzony z chrześniakiem pomagał zapomnieć o otaczających ją problemach. Cristiano od paru dni chodził poddenerwowany, z nikim nie rozmawiał, a jak już musiał udzielić jakiejkolwiek odpowiedzi, czy informacji, jego głos był pełen jadu, nawet w kierunku Juniora.
Robili właśnie ciasto czekoladowe - ulubiony przysmak Crisa. Antonella z uśmiechem oddała mikser chłopcu i usiadła przy stole, bacznie mu się przyglądając. Z jej ust nie schodził uśmiech, radość dziecka była dla niej w tej chwili najważniejsza. Położyła delikatnie dłoń na swój lekko zaokrąglony brzuch i delikatnie się uśmiechnęła na samą myśl, że za ponad pół roku jej własne dziecko będzie za każdym razem malowało uśmiech na jej ustach. Z zamyślenia wyrwał ją huk, przerażona wstała i natychmiast zaczęła się śmiać, gdy zobaczyła przerażonego chłopca, z masą czekoladową na koszulce. - ciociu.. ja nie chciałem..
- Kochanie! - w oczach chłopca natychmiast pojawiły się łzy, nie zważając na jego ubrudzoną koszulkę, Antonella mocno go do siebie przytuliła i pocałowała w czoło. - nawet najlepszemu cukiernikowi zdarzają się takie wypadki.
- Ale jak tatuś to zobaczy, to będzie zły.. - chłopiec położył główkę na ramieniu cioci i zaczął jeszcze bardziej płakać. Antonella będąc na kolanach, lekko się z nim bujała i próbowała uspokoić. Po paru minutach Junior starł łzy i spojrzał cioci w oczy.
- Skarbie.. tatuś nie będzie zły, zaraz posprzątamy, dobrze? - Antonella szeroko się uśmiechnęła i czekała na odpowiedź chłopca, który palcem zgarniał czekoladę ze swojej koszulki i następnie ją zlizał.
- No dobrze, ale będę mógł wylizać miskę? Tam jest dużo musu.. - Antonella ponownie się zaśmiała i pogładziła chłopca po włosach, przystępując na jego prośbę. Po chwili razem, będąc na kolanach, ścierali brudną podłogę. Gdy kończyli, Antonella usłyszała dzwonek do drzwi. Spojrzeli po sobie z chrześniakiem i następnie spojrzała na zegar.
- Dziwne.. tatuś trening kończy dopiero za dziesięć minut. - powoli podniosła się z podłogi i nie zważając na to, że na jej koszulce i policzkach znajduje się dużo masy czekoladowej, podeszła otworzyć drzwi. - Leo..? - była wyraźnie wstrząśnięta widokiem.. byłego chłopaka. Leo próbował się uśmiechnąć, co naprawdę średnio mu wychodziło. Nic nie mówił, wzrok miał spuszczony i co jakiś czas przenosił ciężar ciała z jednej nogi na drugą. Antonella patrzyła na niego i czekała na jakąkolwiek reakcję, której oczywiście się nie doczekała. - będziesz tak stał i nic nie mówił? - Leo powoli podniósł wzrok i zatrzymał go na jej brązowych oczach,
- Ja.. chciałem porozmawiać..
- Wejdź. - otworzyła szerzej drzwi i zaprosiła go do kuchni, gdzie przy stole siedział Junior, palcem wylizując mus z miski. - Kochanie, pójdziesz do salonu? Ciocia musi porozmawiać. - ciepło uśmiechnęła się do chłopca, który był speszony widokiem Messiego. Posłusznie opuścił pomieszczenie, ściskając w rączkach miskę czekolady. Antonella usiadła przy stole i wymownie spojrzała na miejsce obok siebie, które po chwili zajął Messi. - więc.. o czym chcesz rozmawiać?
- O nas.. - serce podeszło jej do gardła. Myślała, że udało jej się wyrzucić z niego Argentyńczyka, ale z każdą kolejną sekundą patrzenia w jego oczy, zdawała sobie sprawę, że on w nim ciągle jest. - może.. zacznijmy od tego, czy jest dla nas jeszcze jakaś szansa?
- A chciałbyś, żeby była?
- Gdybym nie chciał, to bym tu nie przychodził. - Po raz kolejny na nią spojrzał i szeroko się uśmiechnął. Antonella lekko się zarumieniła i poczuła łzy, które gromadziły jej się w oczodołach.
- Myślę, że jest dla nas szansa.. ogromna szansa. - Leo wyraźnie się ucieszył i mocno złapał za dłonie dziewczyny, po chwili z nią wstając i mocno do siebie przytulając.
- Tęskniłem za Tobą.. - mając ją w swoich ramionach, złożył na czubku jej głowy delikatny pocałunek. Antonella uśmiechnęła się do siebie i jeszcze bardziej w niego wtuliła.
- Ja bardziej Leo. - Messi cicho się zaśmiał i ujął twarz dziewczyny w dłonie, delikatnie ją do siebie przysuwając i składając na jej ustach namiętny pocałunek. Po chwili usłyszeli, jak ktoś z hukiem wchodzi do domu. Leo złapał Antonellę za dłoń i oboje wyczekiwali pojawienia się Portugalczyka. Cristiano miał słuchawki na uszach, ale gdy tylko ujrzał swoją siostrę w towarzystwie Messiego, zdjął je i nie spuszczał z nich wzroku.
- Czy wy..?
- Tak. - Leo szeroko się uśmiechnął co zostało przez Crisa odwzajemnione. Następnie Ronaldo spojrzał na siostrę. - jak zareagował na dziecko?
- Dziecko? - będąc na miejscu Antonelli, najchętniej wymazałabym ten moment z pamięci. Wydawało się, że wszystko idzie ku dobremu, że los dał im kolejną szansę.. było jednak zupełnie inaczej. - Anto, jakie dziecko? - Cristiano przybrał bojowy wyraz twarzy widząc reakcję Messiego. Leo? On nie był szczęśliwy, on był przerażony. Antonella nie wiedziała co odpowiedzieć, próbowała wydobyć jakiś dźwięk, ale z jej ust wychodziło jedynie powietrze.
- Jestem w ciąży.. z tobą, będziemy mieli..
- Co? Nie, nie, nie.. ja.. ja nie jestem gotowy..
- A kto powiedział, że ja jestem gotowa? Leo, razem damy radę..
- Anto. - Leo był oszołomiony.. on ojcem? On nie ma pojęcia o macierzyństwie! Nie da rady, nie planował jeszcze dzieci.. - ja.. ja muszę to przemyśleć.. - patrzył w zapłakane oczy dziewczyny i powoli udawał się w kierunku wyjścia. Antonella zastygła, nie wiedziała co zrobić. Jej oczy pełne były płynu, który swobodnie wypływał z jej oczu. Nie wołała go, nie chciała drugi raz się przez niego poniżać. Ronaldo był wkurzony.. mało, on był wkurwiony. Po chwili dotarło do niego, że Argentyńczyk opuścił jego dom. Zrzucił z ramienia torbę treningową i szarpiąc za drzwi, ruszył biegiem za Messim.
- Kurwa, pojebało Cię do reszty?! Zrobiłeś mojej siostrze bachora i teraz spierdalasz?!
- Kurwa, daj mi to sobie poukładać! - Cristiano szarpnął za ramię Messiego i postawił go przed sobą, zaciskając z nienawiści pięści. - jesteś tchórzem.
- Wiem..
- Wiesz?! To kurwa to zmień! Idź do nie i powiedz, że przy niej będziesz i że wychowasz z nią to dziecko!
- Spróbuj mnie zrozumieć!
- Próbuję i kurwa nie potrafię. - patrzyli na siebie głośno sapiąc i kipiąc od negatywnych emocji. Żaden z nich nie odezwał się słowem, jak i żaden nie zadał pierwszego ciosu. - wypierdalaj.
- Co?
- Wypierdalaj, kurwa! Nie pokazuj mi się na oczy, zostaw moją siostrę w spokoju, nie potrzebuje takiego chuja jak ty! - Leo nic nie odpowiedział. Gorzko się zaśmiał i przeklinając, trzymając się za głowę, udał się do swojego samochodu.
Cristiano wrócił do domu, gdzie w salonie zastał płaczącą siostrą, w ramionach swojego synka.
- Ciociu.. ten wujek nie był dla Ciebie, wiesz? Tatuś znajdzie Ci takiego wujka, który nie zrobi Ci tak brzydko jak ten. - Cristaino dosiadł się do siostry i syna i oboje do siebie przytulił. Antonella ułożyła głowę na jego kolanach i ciągle płacząc, obejmowała się za brzuch.

~ * ~

Minął tydzień, który Antonelli upłynął pod opieką dwóch psychologów i ginekologa, ponieważ Cristiano bał się, że ostatnie zdarzenia negatywnie wpłynęły na płód.
W domu dos Santos Aveiro nazwisko "Messi" było słowem tabu. Dla ich członków, człowiek o takim nazwisku po prostu nie istniał. Antonella nawet nie próbowała wyjawić światu, że jest w ciąży z gwiazdą Barcelony i reprezentacji Argentyny, tak samo jak piłkarz nie pochwalił się, że za pół roku będzie ojcem. Jednakże informacja o ciąży siostry Portugalczyka, nie była już tajemnicą. W każdym z możliwych źródeł informacji można było wyczytać plotki na temat ciąży, jako przyczyny rozpadu związku Messiego i Antonelli. Jedna z gazet napisała, że siostra Ronaldo zdradziła Messiego, a ten nie ma zamiaru wychowywać nieswojego dziecka. Leo nie zaprzeczył, a Antonella nie zwracała na to uwagi. Tak naprawdę było jej wszystko jedno.
Dzisiaj był mecz, Real Madryt podejmował na Bernabeu Atletico. Mecz był niezwykle wyrównany. W regulaminowym czasie nie padła żadna bramka, dopiero w doliczonym czasie drugiej połowy, pięknym trafieniem z rzutu wolnego popisał się Cristiano Ronaldo. Celebracja gola była wyjątkowa, Portugalczyk zgarnął piłkę i włożył ją sobie pod koszulkę, ssąc przy tym palec, Antonella, oglądając mecz w telewizji, szeroko się uśmiechnęła i położyła rękę na brzuchu. Wiedziała, że bramka jest dla niej i jej maleństwa. Po meczu, gwiazdę Realu zaatakowali dziennikarze, którzy sposób celebracji odczytali w zupełnie inny sposób.
- Czyżby Cristaino Ronaldo spodziewał się dziecka?
- Poniekąd tak. - Portugalczyk delikatnie się uśmiechnął i starł pot z czoła. - moja młodsza siostra spodziewa się dziecka i postanowiłem zadedykować jej bramkę w derbach Madrytu.
- Zdradzisz nam tożsamość ojca dziecka? - Cristiano spuścił wzrok i analizował w głowie odpowiedź na pytanie. Po chwili gorzko się zaśmiał i wyjął z dłoni mikrofon dziennikarzowi i spojrzał do głównej kamery. - Ojcem jest niedojrzały skurwysyn. Dziękuję, to na tyle.

______________________________________________

CZYTASZ = KOMENTUJESZ :)

Nie ma szczęśliwego zakończenia, sytuacja Antonelli jest tak do dupy jak mój humor od paru dni, wybaczcie mi, że właśnie na niej się wyżywam :))))))))))))))
I przepraszam, że Messi to taki chuj :((((((((
I przepraszam za tyle przekleństw, ale musiałam w ten sposób podkreślić ogrom sytuacji Antonelli :/
Niebawem pojawi się epilog :3


Do następnego! ;*

piątek, 24 października 2014

Siete - Penitencia

Stała przed lustrem w łazience, przed chwilą wyszła spod prysznica. Od dwóch tygodni na jej ustach jeszcze rzadziej widniał uśmiech, a wydawałoby się, że już wcześniej było go za mało. Uśmiechała się tylko do Ines, gdy mówiła jej 'dzień dobry'. Resztę dnia spędzała samotnie, słuchając muzyki, albo opracowując notatki, które przynosiła jej przyjaciółka. Nie czuła się na siłach by gdziekolwiek wychodzić, a co dopiero spędzać paru godzin na uczelni. Tak samo nie czuła potrzeby przebywania w czyimś towarzystwie, co nie znaczyło, ze Ines przy niej nie siedziała. Potrafiły w milczeniu przesiedzieć cały dzień, leżąc w swoich objęciach.
Wpatrywała się w swoje odbicie i patrzyła na brzuch. Ustawiła się bokiem i położyła na nim jedną dłoń.
- Pierwsze centymetry w pasie już przybyły. - blado się uśmiechnęła i poczuła gromadzące się łzy w oczodołach. Szybko starła je dłonią i założyła biustonosz.
- Anto, wszystko w porządku? - usłyszała delikatne pukanie do drzwi i pełen troski głos przyjaciółki. Założyła szlafrok i przekręciła zamek w drzwiach.
- Spokojnie, wszystko w porządku.
- Masz gościa. - wyszeptała i ponownie spojrzała w oczy przyjaciółki. Na te słowa poszerzyły jej się źrenice i kąciki ust lekko się uniosły. Nie czekając na informacje o tożsamości gości, powoli zeszła po schodach i weszła do salonu.
- Cris? - spojrzała na brata, który siedział na kanapie w salonie, ale poderwał się z miejsca, gdy po dwóch tygodniach po raz pierwszy zobaczył siostrę. Uśmiech natychmiast zniknął, a oczy przybrały dawny wygląd. Podeszła do Portugalczyka z wymalowanym niezadowoleniem.
- Przepraszam, że nie jestem Messim.. - jakby czytał w jej myślach. Po wypowiedzeniu tych słów, zaczął natychmiast żałować, bo zauważył, że oczy siostry natychmiast zaświeciły od łez. - przepraszam. - przytulił ją do siebie bardzo mocno i tak jak dwa tygodnie tamu, pozwolił jej wypłakać się w jego ramiona. Jej płacz był opanowany, można powiedziesz, że w kwestii płaczu doszła do tak zwanej perfekcji.
- Wszystko w porządku.. tak po prostu miało być. - odpowiedziała łamiącym się szeptem i bardziej wtuliła w objęcia brata. Ten tylko pocałował ją w czubek głowy i głośno wypuścił powietrze w jej włosy.
- Spokojnie, ja Cię nie zostawię.
- Każdy facet tak mówi.
- Ja nie jestem każdy. - Antonella odpowiedziała milczeniem. Jej głowa spoczywała na ramieniu Ronaldo, a oczy blado błądziły po pomieszczeniu. - Leo wie o dziecku? - na dźwięk jego imienia mocno zacisnęła powieki i dłonie na ramieniu brata.
- Nie wie.. - Ronaldo głośno westchnął i ujął twarz siostry w dłonie.
- Powinnaś skontaktować się z psychologiem. Załatwię Ci wizytę.
- Nie potrzebuje pomocy.
- Potrzebujesz. - pocałował ją w czubek głowy i oparł o siebie ich czoła. - jesteś moją siostrzyczką czy tego chcesz, czy nie. - mimo obecnej klęski w jej życiu, stać było ją jeszcze na szczery uśmiech. Spojrzała mu w oczy i ścisnęła jego dłonie.
- Kocham Cię. - odwzajemnił uśmiech i pocałował ją w czoło.
- Ja Ciebie też.

~ * ~

Podkład muzyczny
W tym samym czasie w Maladze, do finału pucharu króla przygotowywała się FC Barcelona. Zdawałoby się, że wszyscy piłkarze są odprężeni, że nikogo nic nie trapi i że atmosfera w szatni jest wymarzona. Był jeden piłkarz, który zaburzał to idealne założenie. Nie kto inny, jak Leo Messi. Czuł się przegrany. Pod każdym względem. Patrzył w lustro z obrzydzeniem, nienawidził siebie, że potrafił ją tak skrzywdzić. Chciał na zawsze zapamiętać jej piękny uśmiech, którym go obudziła po pierwszej wspólnie spędzonej nocy, ale oczami wyobraźni widział tylko jej zapłakane oczy i trzęsący się głos, który błagał go o ostatnią szansę.. a on? Zachował się jak chuj. Do teraz nie potrafi zrozumieć swojego zachowania, a co gorsza, brak mu odwagi, by polecieć do Madrytu, by ją przeprosić i powiedzieć, że cholernie ją kocha. Stracił wszystko na czym mu zależało.
Opuścił swój hotelowy pokój, który dzielił z Pique i udał się do pokoju trenera. Hotelowe korytarze były puste, wszyscy spędzali czas albo na boisku, w basenie, albo w pokoju przy muzyce. Włożył ręce do kieszeni dresowych spodni i przemierzał korytarz patrząc w podłogę.
- Leo, wszystko w porządku? - gwałtownie się zatrzymał i spojrzał za siebie. Dostrzegł Neymara, który wychylał głowę ze swojego pokoju. Zdziwiło go to, był pewny, że Neymar będzie na tarasie razem z Danim.
- Tak, dlaczego pytasz?
- Stary.. znamy się nie od dziś, chodź. - Brazylijczyk zostawił otwarte drzwi i zniknął w swoim pokoju. Leo poruszał tylko bezradnie głową i przestąpił jego próg, zamykając za sobą drzwi. - siadaj. - Neymar wskazał na wolne miejsce obok siebie na kanapie. Leo posłusznie je zajął i wziął do ręki pada od przyjaciela. Neymar załączył xboxa i zainstalował fife15. - powiesz mi, co się z tobą dzieje od dwóch tygodni?
- Przestań, wszystko w porządku, mówiłem Ci.
- Leo, nie tylko ja zauważyłem, że masz jakiś problem. Zresztą.. świadczy też o tym postawa podczas meczy.. trener się poważnie zastanawia, czy powinieneś zagrać w wyjściowym składzie.
- Właśnie do niego szedłem, by powiedzieć, że nie chce zagrać w finale. - Neymar spojrzał na przyjaciela ze zdziwieniem i odłożył pada na bok.
- W takim razie musiała się stać jakaś tragedia w twoim życiu, skoro zamierzasz zrezygnować z gry w finale. - Leo spojrzał na swoje nerwowo ruszające się kolana i lekko skinął głową.
- Masz rację.. w moim życiu stała się życiowa tragedia..
- Dziewczyna? - Leo podniósł wzrok i spojrzał ze zdziwieniem na przyjaciela. - słyszałem o tej.. Antonelli.. - Leo ponownie skinął głową i odwrócił wzrok.
- Straciłem ją już na zawsze.. przez to, że jestem chujem.
- Ej stary, spokojnie. To ona Cię okłamała..
- Ale chciała to wyjaśnić i o mnie zawalczyć. Dzwoniła, pisała, walczyła z ochroniarzami, by móc zamienić ze mną dwa zdania.. a ja? Odtrąciłem ją, nie dałem szansy na wyjaśnienia.. - na chwilę zapanowała cisza. Neymar nie chciał jej przerywać, tak naprawdę nie znał całej historii przyjaciela, wiedział tyle, ile podano w mediach. - kocham ją.. najbardziej na świecie.. a brak mi odwagi, by polecieć do niej i ją przeprosić.. od kiedy jej nie ma, nawet piłka nożna straciła sens.. bez niej nic nie ma sensu..
- Teraz wszystko zależy od Ciebie, Leo.. skoro ją naprawdę kochasz, to o nią zawalcz, tak jak ona zawalczyła o Ciebie.
- Nie zasługuję na nią. Jedyne, co mogę jej teraz dać, to spokój. Zapomni o mnie i ponownie się zakocha. Za wiele przeze mnie wycierpiała. Od dwóch tygodni się nie odezwała. Namieszałbym w jej życiu, gdybym się ponownie w nim pojawił, gdy ona zaczęła je sobie na nowo układać..
- Leo.. - Neymar położył dłoń na ramieniu Messiego i spojrzał na niego z troską. - potrzebujemy Cię. Skoro ona już zaczęła zapominać, to bierz z niej przykład.. oboje zasługujecie na szczęście, a ja wierzę, że jeszcze spotkasz wspanialszą dziewczynę od Antonelli. - na chwilę przerwał, by ocenić reakcje Messiego. Była taka, jak przypuszczał. Ironicznie się uśmiechnął i pokręcił przecząco głową. - musisz się nauczyć oddzielać życie prywatne od zawodowego. Nie zawiedź nas dziś wieczorem i poprowadź drużynę do zwycięstwa. - Leo tylko skinął głową i podniósł się z miejsca. Neymar uczynił to samo i nie spuszczał wzroku z przyjaciela.
- Dzięki stary. - Brazylijczyk odetchnął i przybił razem z Messim grabe. Oboje się do siebie uśmiechnęli i Leo opuścił pokój Brazylijczyka. Wrócił do swojego pokoju. Rzucił się na łóżko i wyciągnął telefon. Załączył instagrama i od razu wyświetliło mu się zdjęcie dodane przez Antonellę, na którym była z Ronaldo i Ines.
'Przyjaciele są jak ciche anioły, które unoszą nas, gdy nasze skrzydła zapominają jak latać'.
Długo wpatrywał się w swoją ukochaną, na której ustach malował się delikatny uśmiech. Taką chciałby ją zapamiętać. Wiedział jednak, co jest przyczyną bledszego uśmiechu i pustki, która jaśniała w jej oczach.

~ * ~

- Jesteś pewna?
- Już pytałaś.
- I będę pytała momentu pierwszego gwizdka.
- Za każdym razem usłyszysz tą samą odpowiedź.
- Wystarczy, że usłyszysz jego imię i w oczach nagromadzą Ci się łzy. - to był cios poniżej pasa. Antonella spojrzała na przyjaciółkę i ścisnęła w dłoniach obejmowaną poduszkę. - przepraszam..
- Chcę zobaczyć ten mecz.. chce zobaczyć jak robi coś, co kocha najbardziej na świecie. - Ines nic nie odpowiedziała, tylko spojrzała na Cristiano, który podczas trwania dyskusji, nie odezwał się ani słowem. Poczuł na sobie wzrok dziewczyny i głośno odchrząknął.
- Dobrze wiecie co myślę o oglądaniu tego meczu.. ale ufam siostrze, jakby co, będziemy obok. - Antonella ciepło się do niego uśmiechnęła i oparła głowę o jego ramię. Ines tylko skinęła głową i włączyła mecz.
Piłkarze byli już na boisku. Leo jak przed każdym meczem był skupiony. Rozmowa z Neymarem mimo wszystko go pokrzepiła. Zacisnął powieki i wziął głęboki wdech. Liczy się tylko piłka i bramka, nie ma nic więcej. Powoli podniósł powieki i przywitał się z piłkarzami Malagi, a następnie z sztabem sędziowskim. Stanął na środku boiska, naprzeciw Neymara, który puścił mu oczko.
Pierwszy gwizdek, pierwsze podanie, pierwsza akcja Barcelony..

~ * ~

- Wrócił stary Messi! Nareszcie, bo zaczynałem za tobą tęsknić.
- Dani, całować to będziesz Thaisse! - Leo zaśmiał się i stanowczo odtrącił twarz przyjaciela, którego usta utworzyły dzióbek. Dani również się zaśmiał i ścisnął w ramionach puchar Copa del Rey.
- Dzięki tobie mogę to cudeńko teraz trzymać.
- Strzelanie bramek to mój obowiązek. - na jego ustach ciągle gościł szeroki uśmiech. Dzisiejszego wieczoru zdecydowanie zasłużył na miano króla. Nie spodziewał się, że uda mu się w stu procentach skupić na grze, był z siebie dumny. Pierwszy raz od bardzo dawna czuł, że to dzięki jego grze, Barcelona może cieszyć się z pucharu.
W tym samym czasie w Madrycie transmisja meczu dawno się skończyła. Ines poszła spać, a rodzeństwo dos Santos Aveiro pozostało na kanapie w salonie. Ronaldo siedział i gładził siostrę po głowie, która leżała na jego kolanach. Antonella leżała z podwiniętą koszulką i gładziła się delikatnie po brzuchu, delikatnie się przy tym uśmiechając. Leżeli tak w ciszy, aż minęło parę minut i Cristiano zmorzył sen. Antonella skorzystała z okazji i sięgnęła po telefon, wybierając numer Messiego. Wysłała mu krótkiego smsa i wygodnie ułożyła się na kolanach brata, po chwili zasypiając, z telefonem w ręku. Ronaldo czując delikatny ruch siostry, przebudził się ze snu i spojrzał na nią cicho wzdychając. Ponownie pogłaskał ją po głowie i spojrzał na wyświetlacz jej telefonu, na którym widniało zdjęcie Messiego.
- Obiecuję, że naprawię to, co zjebałem Kochanie.. - pochylił się nad głową siostry i złożył na jej czole delikatny pocałunek. Następnie delikatnie ujął ją w dłonie i położył na poduszce, która leżała obok niego. Następnie wziął do ręki koc, który leżał na fotelu i ją nim okrył. Wychodząc, spojrzał na nią ostatni raz. - obiecuję.

~ * ~

Leżał na dachu hotelu i patrzył w gwiazdy. Nie chciał świętować z resztą drużyny, zależało mu na samotności. Patrzył w gwieździste niebo i żałował, że tak rzadko w nie patrzył z Antonellą. W tym momencie poczuł wibracje swojego telefonu. Zapomniał go wyłączyć. Głośno westchnął i odblokował telefon. Długo tak patrzył na nadawce wiadomości, nie mógł uwierzyć, że się do niego odezwała. Trzęsącą się ręką odtworzył wiadomość i kilkakrotnie ją odczytał.
'Gratuluję hattricka i zdobycia kolejnego trofeum :) jak zawsze byłeś najlepszy. Dobranoc Lio'.
Za każdym razem jak odczytywał wiadomość robiło mu się cieplej na sercu, przechodziły go dreszcze, a na ustach malował się szeroki uśmiech.
Może to nie jest ich koniec.. może jest dla nich jakaś szansa..?

_________________________________________

CZYTASZ = KOMENTUJESZ :)
Mam mieszane uczucia co do tego rozdziału, znowu nie wyszło tak, jak było w głównym założeniu ;c 
Rozdział dedykuję Izie <3 starałam się o to, by nie było tyle smutania, mam nadzieję, że Ci się podoba! :*

Do następnego! ;*

niedziela, 19 października 2014

Seis - La dolorosa verdad

Ciężko było się jej pozbierać po tym, jak Leo po chwili patrzenia w jej oczy postanowił spuścić wzrok i odejść w przeciwnym kierunku. Kolejne dni bez niego, były jak kolejne cierpnie wbijane w jej wrażliwe serce. Każdego dnia szukała energii, siły i motywacji do dalszego życia.. Przecież nie kończy się ono przez jednego faceta? Nie byli sobie pisani. Nie mieli wspólnie budować przyszłości, nie mieli budzić się każdego ranka u swego boku.
Stanęła przed lustrem w łazience, w domu swojej przyjaciółki. Nie mogła dłużej mieszkać z bratem. Nie znosiła jego głosu niosącego się po domu i widoku jego perfidnego uśmiechu, że znowu wyszło tak, jak sobie zaplanował. Denerwowało ją już jego ingerowanie w jej życie. Teraz, kiedy między nimi nie najlepiej, przynajmniej mogła się uwolnić od piętnastominutowych rozmów telefonicznych i sms o każdej porze dnia.
Obmyła twarz i następnie zabrała się za szczotkowanie zębów. W tle włączona była muzyka i słychać było śpiewającą do niej Ines, która w momencie granego refrenu wbiegała do łazienki, chwytała za szczotkę do włosów i śpiewała do niej jak do mikrofonu. Za wszelką cenę chciała przywrócić na ustach przyjaciółki uśmiech, który niegdyś z jej ust nie znikał. Antonella była jej za to wdzięczna i naprawdę to doceniała. Jednak wystarczyło tylko pomyśleć o Messim i naprawiony wcześniej humor, niemal natychmiast się psuł..
Gdy piosenka się skończyła, Ines stanęła koło przyjaciółki i rozplątała turban z ręcznika na głowie i zabrała się za czesanie mokrych włosów.
- Dziś mamy odwołane fakultety, mówiłam Ci?
- Nie, nie mówiłaś, ale teraz już wiem, to co robimy po wykładach?
- Hmm.. galeria?
- Okey, a potem obiad.
- Podoba mi się twoje myślenie. - Ines poruszyła znacząco brwiami, na co Antonella tylko się zaśmiała i zabrała się za makijaż.
- Mam pomysł. - powiedziała malując tuszem rzęsy. - walmy facetów, bądźmy lesbijkami.
- A ty my nimi od tygodnia nie jesteśmy? - Antonella zastygła w bezruchu po chwili razem się śmiejąc.
- Kocham Cię.
- Ja Ciebie też. - Antonella ciepło się uśmiechnęła, co zostało przez Hiszpankę odwzajemnione.
- Tak w ogóle, to chyba nie powinnam jeść papryki.
- A to niby dlaczego? - Antonella zrobiła miejsce przy lustrze, by Ines mogła włączyć suszarkę do włosów.
- Trzy dni pod rząd jadłam na kolację dania z papryką i za każdym razem rano wymiotowałam.
- Miałaś tak kiedyś?
- Kiedyś tak, ale myślałam, że mi przeszło.
- A szkoda, bo chciałam na kolacje zamówić pizze z papryką..
- To sobie zamów, zjesz sama! - Pokazała przyjaciółce język i wyciągnęła z kontaktu wtyczkę do suszarki. Usłyszała tylko oburzony głos przyjaciółki i cicho się śmiejąc przeszła do pokoju, szukając białej sukienki.

~ * ~

Rozpoczynały drugą godzinę wykładów. Antonella pierwszy raz była jakoś rozkojarzona. Nie potrafiła się skupić. Słyszała piszczenie w uszach i nie czuła się najlepiej.
Usiadła na samej górze auli i przymknęła oczy, by chociaż chwilę się zdrzemnąć. Nałożyła na oczy ciemne okulary i oparła głowę na rękach. Jej snu pilnowała Ines, która w momencie, gdy wykładowca spoglądał w ich stronę, udawała, że do niej mówi.
Kolejny wykład się skończył, powoli schodziły z auli i prowadziły rozmowę, z której Antonella wiele nie wyniosła.
- No dobra, skserujesz te notatki, miejmy nadzieję, że się nie przyczepi.
- Ines, ja idę do domu, nie dam już rady. - Zignorowała stwierdzenie przyjaciółki i wyciągnęła z torebki słuchawki, które podpięła do telefonu.
- W sumie to dobrze zrobisz.. i tak nic dziś nie ogarniesz. - poczochrała jej włosy, a ta w odpowiedzi pokazała jej język. - i może przejdź się do lekarza, bo wyglądasz jak zombie.
- Ty nie wyglądasz lepiej.
- Przynajmniej humor Ci dopisuje. - zaśmiała się i wzięła przyjaciółkę pod ramię, udając się w kierunku wyjścia. - napisz mi potem co powiedział Ci lekarz.
- Dobrze mamo.
Uśmiechnęła się i pocałowała ją w policzek.

~ * ~

Będąc już w samochodzie wyciągnęła telefon i wstukała numer swojego lekarza. Rzadko go odwiedzała, ale Ines miała rację, wygląda nie najlepiej i tak samo się też czuła.
Po umówieniu wizyty opuściła parking i pogłośniła radio. Leciały w nim aktualnie wiadomości sportowe. Wystarczy, że usłyszała słowo 'sport', natychmiast oczami wyobraźni widziała uśmiechniętego Messiego.
- Na sam początek dnia gorąca wiadomość! Mówimy o niej dopiero teraz, ponieważ wczoraj dziennikarz gazety sportowej 'El Mundo' zdobył potwierdzające informacje, na temat romansu siostry gwiazdy Realu Madryt, Cristiano Ronaldo! - Antonella gwałtownie zahamowała, czym doprowadziła do stłuczki i fali trąbiących samochodów za sobą.
- Kurwa.. - wyszeptała i przysłuchiwała się dalszej części wiadomości.
- Jak wiemy kontakty pomiędzy Cristiano Ronaldo a Leo Messim są dosyć napięte, a nasiliły się one, gdy 'Cris' przyłapał swoją siostrę w towarzystwie Argentyńczyka. Jak donosi dziennikarz, doszło pomiędzy piłkarzami do bójki, którą załagodził ich wspólny znajomy i stoper FC Barcelony - Gerard Pique.
- Nienawidzę skurwysyna.. - wycedziła przez zęby zaciskając dłonie na kierownicy. Słuchanie dalszej części wiadomości przerwało jej pukanie do okna. Antonella nerwowo spojrzała na mężczyznę, który był dość zmieszany. Opuściła szybę i spojrzała na Hiszpana. - nie widzi pan, że słucham wiadomości?
- Przepraszam.. ale chciałem zapytać, czy nic się pani nie stało..
- Zaraz panu się coś stanie, jak mnie pan nie zostawi w świętym spokoju. - mężczyzna pozostał w bezruchu, bacznie jej się przyglądając.
- Antonella.. siostra Cristiano?
- Nie pański zasrany interes! - w oczach nagromadziły jej się łzy, nie miała już siły udawać twardą. Przekręciła kluczyk w stacyjce i z piskiem opon skręciła w ulicę, prowadzącą do mieszkania przyjaciółki. Wiadomości się już skończyły. Ściszyła radio i głośno płakała. Po chwili znalazła się pod mieszkaniem. Położyła głowę na kierownicy i nie próbowała się uspokoić. Długo tak leżała i ubolewała nad swoją bezradnością. Powoli podniosła się do pozycji siedzącej i spojrzała przed siebie.
- Co on tu robi..? - zadała samej sobie pytanie, opuszczając samochód i nie spuszczając wzroku z osoby przed nim stojącą. - co ty tu robisz?
- Jestem tam, gdzie mnie potrzebują.. a właśnie nastąpił taki moment, w którym ty potrzebujesz mnie. - Cristiano blado uśmiechnął się do siostry i zrobił niepewny krok w jej kierunku. - chciałem Cię przeprosić..
- Marnujesz tylko czas. - wyszeptała i pociągnęła nosem, starając się go wyminąć.
- Anto..- delikatnie złapał ją za ramie i do siebie przyciągnął, zamykając ją w swoich ramionach. - wiem, że zachowałem się jak..
- Kutas.. - zapłakała mu w ramie i mocniej objęła.
- Tak.. jak kutas.. dlatego chcę naprawić to, co zniszczyłem..
- Nie naprawisz.. Leo mnie nienawidzi.
- Kocha Cię. - pocałował ją w czubek głowy i przejechał dłonią po całej długości jej włosów. - tylko..
- Tylko co? - uwolniła się z ramion brata i spojrzała na niego ze zapłakanymi oczami. - nie odbiera moich telefonów, nie odpisuje na smsy, unika spotkania, gdy na niego patrzę, to odwraca wzrok.. czy to dla Ciebie jest wyjaśnienie pojęcia miłości? - długo patrzyli sobie w oczy. Z każdą sekundą z jej wypływało coraz więcej łez, natomiast Ronaldo nie potrafił odpowiedzieć na zadane pytanie.
- Po prostu jest mu ciężko..
- Miłość wymaga poświęceń.. ja dla niego gotował byłam ukryć fakt, że jestem twoją siostrą.
- I uważasz, że dobrze zrobiłaś? - spojrzał na nią z troską, łapiąc delikatnie za jej dłoń. - nie powinnaś budować waszej miłości na kłamstwie. Powinnaś dać mu szansę na zaakceptowanie siebie taką, jaką jesteś.
- Wtedy zabiłbyś nas oboje! - wykrzyczała mu to prosto w twarz, wyrywając dłoń z jego uścisku. - ty go nienawidzisz, masz obsesje na jego punkcie!
- Ale wiele udało mi się zrozumieć.. naprawdę żałuję..
- Pierdol się!
Nie zatrzymywał już jej. Minęła go, obijając się o jego ramię. On tylko patrzył, jak jego młodsza siostra znika za drzwiami mieszkania Ines. Gdy z hukiem się zatrzasnęły, kopnął w nieopodal leżący kamień i ruszył w kierunku samochodu.

~ * ~

- Może pan powtórzyć, bo chyba źle usłyszałam..
- Jest pani w ciąży. - to już było pewne. Patrzyła na swojego lekarza i nie wierzyła własnym uszom.
- Ale.. jak..?
- Nie będę pani tłumaczył procesu zachodzenia w ciążę. - lekarz zaśmiał się i podał Antonelli wyniki morfologi. - proszę tu spojrzeć. - wartość beta-HCG powyżej 5 mIU/ml oznacza ciążę. - wpatrywała się w wyniki badań i nie wiedziała co powiedzieć.
- Ale ja nie chce.. - wyszeptała zatrzymując przypływ łez.
- W naszej klinice nie wykonuje się zabiegów aborcyjnych, nie przyłożę do tego ręki. - spojrzała na lekarza, który obrzucił ją spojrzeniem pełnym pogardy. - trzeba było wcześniej o tym myśleć.
- To trzeci tydzień, prawda?
- Początek.
- Dziękuję.. - wyszeptała i podniosła się z miejsca.
- Wszystko w porządku? - lekarz również się podniósł. Ich spojrzenia ponownie się spotkały.
- Gdy przyszłam tu tydzień temu na umówioną wizytę, nie sądziłam, że badanie krwi, na które mnie pan skierował wykaże ciąże..
- Od początku ją u pani podejrzewałem. Nie chciałem o tym mówić, czekałem na wyniki. - Antonella skinęła głową i podeszła do drzwi, łapiąc za klamkę. - proszę nie robić głupot. Dziecko da pani i partnerowi dużo szczęścia.
- Zapewne.. - wyszeptała i szybko opuściła gabinet, biegnąc w kierunku wyjścia z klinki. Stanęła przed budynkiem, oparła się o zimny mur i osunęła się na ziemię. Miała płytki oddech i nieobecny wzrok. Tępo wpatrywała się przed siebie, powoli kładąc obie ręce na swoim brzuchu. - co ja mam robić..? Jak ja Cię mam wychować? Sama nie dam przecież rady.. ale muszę być silna.. dla Ciebie będę silna Skarbie.. - wyszeptała sama do siebie i blado uśmiechnęła się przez łzy. - ale.. Leo powinien wiedzieć, że Cię ma..

~ * ~

Po raz kolejny zjawiła się na meczu, tym razem w Barcelonie, na rewanżowym meczu Copa del Rey. Nie miała na sobie koszulki Messiego. Nie przyszła go wspierać. Chciała tylko przekazać informacje, że będzie tatą. Towarzyszyła jej Ines, którą informacja o ciąży przyjaciółki wytrząsnęła bardziej, niż samą Antonellę. Chciała na tym meczu pozostać niewzruszona, ale gdy miłość jej życia pakowała piłkę do siatki rywali, nie potrafiła tego zignorować. Z delikatnym, ale szczerym uśmiechem obserwowała jego radość, biła brawo i razem z niewielką grubą kibiców Barcelony, wykrzykiwała jego nazwisko. Co za tym później szło? Musiała jakoś opanować łzy. Wie, że musi być silna dla maleństwa, które rozwija się pod jej sercem.
Mecz zakończył się tylko jednobramkowym wynikiem na korzyść Barcelony. Taki rezultat dawał drużynie z Katalonii awans do finału, w którym zagrają z Malagą.
Dziewczyny opuściły stadion i wyczekiwały aż piłkarze zaczną kierować się do autobusu. Musiały czekać godzinę. Antonella dostrzegła Messiego i postanowiła od razu do niego podejść. Po raz kolejny drogę do ojca jej dziecka zagrodzili ochroniarze.
- Błagam, ja muszę porozmawiać z Messim!
- Nie ma pani przepustki. - Antonella uderzyła jednego mężczyznę w twarz, ale ten nie zareagował. Dopiero przy drugim jej desperackim ruchu, ochroniarz zdołał złapać jej dłoń. Zaczęła się wyrywać i starała się zastopować przypływ łez. Dostrzegła, że Messi jej już blisko miejsca, w którym stała. Szedł w towarzystwie Gerarda. Obaj o czymś rozmawiali, ciągle się śmiejąc. Antonella gdy tylko ujrzała Hiszpana, poczuła, jak otwiera jej się nóż w kieszeni. Bała się, że jak tylko ją zobaczy, to odciągnie Leo na bok i znowu nie uda jej się zamienić z Argentyńczykiem choćby dwóch słów. - Leo! Leo błagam, porozmawiajmy! - Messi natychmiast się zatrzymał. Ciągle na jego ustach malował się uśmiech, tym razem z powodu widoku Antonelli. Tęsknił za nią, ale obiecał sobie, że nauczy się bez niej żyć. Podszedł do ochroniarzy, ale za ramie pociągnął go Pique.
- Leo, zostaw ją.
- Spokojnie, chce jej tylko coś przekazać. - puścił przyjacielowi oczko, co uspokoiło Hiszpana. Uśmiechnął się i udał do autokaru. Leo spojrzał na zapłakaną dziewczynę i zbliżył się do niej.
- Niech panowie ją puszczą, nie zrobi mi, ani panom krzywdy. - ochroniarze wykonali polecenie piłkarza i puścili Antonellę, by ta mogła stanąć naprzeciw Leo. Patrzyli na siebie, ale te spojrzenia nie odwzorowywały tych samych emocji. Patrząc w oczy Leo, nie widziała tego samego mężczyzny, w którym zdołała się zakochać.
- Leo.. nawet nie wiesz jak ja za tobą tęsknie.. - chciała go przytulić, jednak ten zrobił zdecydowany krok w tył.
- Posłuchaj.. dajmy sobie święty spokój. Nie jesteśmy sobie pisani. Zapomnij o mnie, tak jak ja zapomniałem już o tobie. - Antonella nie wierzyła własnym uszom.. ponownie nie wiedziała co ma robić. Patrzyła na Messiego i nie potrafiła zdobyć się na przekazanie mu jakże istotnej informacji.
- Ale.. Leo..
- Żadnego ale.. miłego życia Anto. - Argentyńczyk blado się uśmiechnął i skierował swoje kroki do autokaru. Czuł, że dłużej nie da rady udawać twardego. Gdy już znajdował się w klubowym autobusie, zastanawiał się co go popchnęło do skreślenia kobiety, która była dla niego wszystkim. Usiadł sam, na tyle autobusu. Założył słuchawki na uszy i zastanawiał się nad swoją głupotą. Stracił wszystko na czym mu zależało. Czy to było łatwiejsze rozwiązanie? Właśnie tak mu się przez chwilę wydawało..
A ona? Długo pozostała w miejscu, w którym pozostawił ją Messi. Wszyscy piłkarze byli już w autokarze. Gdy ten ruszył, Antonella odzyskała głos.
- Będziesz ojcem! - wykrzykując te słowa w kierunku odjeżdżającego pojazdu, osunęła się ziemię i pogrążyła się w donośnym płaczu. Ochroniarze oniemieli. Jeden z nich pochylił się nad dziewczyną, ale ta stanowczo go odtrąciła. Wtedy podbiegła do niej Ines i kazała ochroniarzom 'spierdalać'. Usiadła koło zapłakanej przyjaciółki i mocno ją do siebie przytuliła. - nienawidzę go! Nienawidzę.. - zaczynała się już dławić własnymi łzami, ale inaczej nie potrafiła. Strasznie cierpiała.. a miała być silna.. znowu zawiodła nie tylko siebie, ale maleństwo, które nosiła pod sercem..

________________________________________

CZYTASZ = KOMENTUJESZ :)

Rozdziału miało dziś nie być, ale moja skrzynka na asku aż 'tonie' w pytaniach o rozdział i dla tych spragnionych mojej twórczości postanowiłam go dziś napisać :) 
Nie jest jakiś super, nadal szukam tego natchnienia do pisania, które gdzieś utraciłam ;) mam jednak nadzieję, że was 'takie coś' zadowala :)


Do następnego! ;*

środa, 8 października 2014

Cinco - Copa del Rey

W wieczorowej sukience, z opadniętą fryzurą i rozmazanym makijażem, udała się na lotnisko. Bez walizek, bez niczego. Spojrzała na tablicę lodów i dostrzegła, że lot do Madrytu jest za godzinę. Kupiła ostatni bilet i skuliła się na jednej z ławek, czekając na odprawę. Z nóg zdjęła buty, które położyła obok siebie. Objęła rękoma kolana i płakała. Już chyba nawet nie zdawała sobie z tego sprawy. Łzy swobodnie wypływały i spływały po jej policzkach, gubiąc się w jedwabnym materiale sukienki. Patrzyła prosto przed siebie, nie wiedząc na czym konkretnie skupia wzrok. Gdziekolwiek by nie spojrzała, widziała Messiego, który patrzy na nią z takim samym bólem, jaki kryje się w jej spojrzeniu.
Zawaliła. Po raz pierwszy prawdziwie się zakochała i pozwoliła na to, by to uczucie, ten związek nie miał przyszłości.
Otarła łzy, pociągnęła nosem i podniosła się z ławki, biorąc do ręki parę szpilek. Ludzie przyglądali się jej, pytali, czy nie potrzebuje pomocy. Nie odpowiadała. Ani słowem, czy też gestem. Szła przed siebie wmawiając sobie, że będzie dobrze..

~ * ~

- Kurwa mać!
Po raz kolejny uderzył pięścią w ścianę. Jakby wierzył, że poczucie bólu fizycznego zamaskuje ból psychiczny.
Jak mogła go okłamać? Jak mogła chcieć budować z nim przyszłość, zaczynając od kłamstwa? A może każde "kocham Cię" też było kłamstwem? Nigdy by jej w ten sposób nie ocenił, nigdy nie zarzuciłby jej kłamstwa.. patrzył w jej oczy i zawsze widział szczere emocje.. dlaczego był tak bardzo naiwny?
Oparł się o ścianę w salonie i spojrzał na wyświetlacz telefonu, na którym ciągle widniało jej zdjęcie. Jej szczery uśmiech, jej piękne roześmiane oczy.. jego idealna Antonella.. po raz kolejny zaczął przeklinać. Jego złość przeplatała się z totalną bezradnością. Jeszcze raz spojrzał na ekran telefonu, by następnie rzucić nim z całych sił o podłogę. Jego najnowszy model iphone roztrzaskał się na parędziesiąt części. Ciężko oddychał i patrzył w sufit. Ciszył się, że teraz jest sam. Nie musi ukrywać buzujących w nim sprzecznych emocji. Osunął się na podłogę i zaczął płakać. Płakał, krzyczał i jednocześnie przeklinał. Nigdy nie był w takim stanie. Po praz pierwszy żałował, że kogoś pokochał. Jednak najgorsze w tym wszystkim było to, że nie potrafił przestać kochać..

~ * ~

Nie zmrużyła oka przez całą noc. Zaraz po powrocie do domu brata, bez słowa przeszła do swojej sypialni i położyła się na łóżku, patrząc przez okno na ciemne, gwiaździste niebo. Czuła się jak nastolatka, której ojciec zabronił spotykania się z jej ukochanym.
Nienawidziła samej siebie. Gdy słońce zaczynało wschodzić, przeszła do łazienki i stanęła naprzeciw lustra. Oparła się rękoma o umywalkę i intensywnie wpatrywała się w swoje odbicie, szepcąc przekleństwa, kierowane w swoim kierunku. Oczy miała podpuchnięte i czerwone od ciągłego płaczu. Rozmyty tusz do rzęs, znajdował się już nie tylko na jej policzkach, ale też na sukience, która nie wyglądał tak dobrze, jak przed wyjściem na bankiet. Wierzchem dłoni otarła łzy i sięgnęła po papier, by wydmuchać nos. Usiadła na zimnej posadzce i wpatrywała się w ekran telefonu. Chciała zadzwonić do Leo.. chciała chociaż przez chwilę usłyszeć jego głos.. jednak z drugiej strony, nie byłby to ten sam pełen miłości i troski głos ukochanego. Nienawidził jej. Nie dziwiła mu się, ale bardzo chciała wierzyć, że jest dla nich jakaś szansa.
Upłynęło parę godzin i usłyszała, jak ktoś z hukiem zatrzaskuje drzwi. Zacisnęła mocno powieki i wyczekiwała podniesionego i pełnego złości głosu brata. Wszedł do jej pokoju. Nerwowo się po nim rozejrzał i następnie szarpnął za klamkę do łazienki. Stanął naprzeciw zapłakanej siostry, głośno dysząc,
- Kurwa, ale mi narobiłaś wstydu.. wyciągam do Ciebie rękę, daje Ci dach nad głową, a ty kurwa spotykasz się z Messim!? - Nie patrzyła na niego. Bała się, ale starała się tego nie okazywać. Ściskała w dłoniach telefon, który po chwili wyrwał jej brat. - spójrz na mnie!
Antonella posłusznie wykonana polecanie brata. Podnosząc się z kafelek, nie spuszczała z niego wzroku.
- Uderz mnie.
Momentalnie jego twarz złagodniała. Wpatrywał się w zapłakane oczy siostry i nie miał siły dłużej na nią wrzeszczeć. Pokręcił tylko bezradnie głową i próbował do siebie przytulić.
- Co ty pierdolisz..?
- Zostaw mnie.
Zrobiła krok w tył i minęła brata w drzwiach do łazienki. Ten patrzył na nią z zapytaniem, nie mogąc zrozumieć jej zachowania.
- Ale już wszystko w porządku, wybaczam Ci.
Antonella gorzko się zaśmiała i położyła ręce na biodrach, patrząc na niego z nienawiścią.
- W porządku..? Wybaczasz mi..? Pojebało Cię do reszty. - przeczesała włosy ręką i spojrzała przez okno, na budzącą się stolicę Hiszpanii. - nic nie jest w porządku. Straciłam wszystko, na czym mi zależało.
- A na mnie Ci zależało? Czy chociaż przez chwilę pomyślałaś o mnie? Jak się poczuję, że mnie to zrani?
- A jak okładałeś Leo to pomyślałeś o mnie?! Że go kocham, że chce z nim spędzić resztę życia?! Nie potrafisz zaakceptować tego, że chce być szczęśliwa?!
Ronaldo zaczął się śmiać, patrząc jej prosto w oczy. Włożył jedną rękę do kieszeni,a drugą skierował w jej kierunku, grożąc jej palcem.
- Jak jeszcze raz Cię z nim zobaczę, to obiecuję, że nie będę się hamował i zatłukę go na śmierć.
- Nienawidzę Cię.
Wycedziła przez zęby, nie spuszczając z niego wzroku.
- Leo Ciebie też.
Puścił jej oczko i opuścił pokój.

~ * ~

Minęły tylko dwa dni, a dla niej były one wiecznością. Nieprzespane noce, głodówki, ciągłe wyrzuty sumienia, nieodebrane telefony przez Leo.. jest sens dalej żyć? Jest sens dalej funkcjonować, kiedy obok już nie ma tej właściwej osoby? Siedziała na balkonie, trzymając w ręce telefon, ciągle się łudząc, że oddzwoni. Oczy miała podpuchnięte, ale nie było to wynikiem ciągłego płaczu, tylko wycieńczenia. Nie próbowała zasypiać i tak po chwili się budziła. Całą noc przesiedziała na balkonie i patrzyła w gwiazdy. Teraz, kiedy wzeszło słońce, obserwowała zabieganych Hiszpanów, którzy śpieszyli się do pracy. Jednak co jakiś czas, udało jej się napotkać wzrokiem widok, który przeszywał jej serce lodem. Beztrosko idąca chodzikiem para zakochanych, zapatrzona sobie w oczy. Niespełna tydzień temu, należała do tego grona z Leo.. Stanęła przy barierce balkonu i spojrzała w dół oceniając wysokość. Zaczynała coraz poważniej rozważać próbę samobójczą.
Z jej rozmyśleń wyrwało ją pukanie do drzwi. Była święcie przekonana, że to znowu Ronaldo, albo Irina przyszli namówić ją na wspólny posiłek.
- Anto.. wiem, że tam jesteś.
Usłyszała znajomy głos i powoli udała się w kierunku drzwi. Przekręciła klucz w zamku i spojrzała na zatroskaną twarz przyjaciółki.
- Co ty tutaj robisz..?
Wyszeptała spuszczając wzrok na podłogę.
- Przywiozłam Ci rzeczy.. są na dole, Cris Ci je potem wniesie..
Przez chwilę panowała cisza. Antonella podniosła wzrok i poprawiła rozczochrane włosy na boku.
- To wszystko..?
- Nie.. - wtedy Ines weszła do pokoju i mocno przytuliła przyjaciółkę, która natychmiast się rozpłakała. Mocno się w nią wtuliła i obie stały na środku pokoju, będąc w swoich objęciach. - spokojnie Kochanie, jestem przy tobie i zawsze będę..
Antonella głośnio pociągnęła nosem i pogrążyła się w donośniejszym płaczu. Ines uciszała ją szeptem i głaskała po całej długości jej włosów. Minęło parę minut, zanim Antonella się uspokoiła i uwolniła z uścisku przyjaciółki. Starła łzy i usiadła na brzegu łóżka, spoglądając na Ines.
- Teraz możesz powiedzieć, że miałaś rację.
- Nie powiem. - usiadła obok niej i pozwoliła oprzeć się na swoim ramieniu. - nie jestem po ty, by Cię dobijać, tylko po to, byś poczuła moje wsparcie.. że nie jestem z tym wszystkim sama.
- Powinnam Cię już na początku posłuchać..
- Żałujesz, że pierwszy raz prawdziwie się zakochałaś? Żałujesz, że poznałaś takiego zajebistego faceta, jak Leo?
Antonella uśmiechnęła się do samej siebie i ścisnęła dłoń przyjaciółki.
- Tego nie żałuję.. żałuję, że pozwoliłam mu cierpieć..
Wyszeptała i poczuła, jak przyjaciółka składa na czubku jej głowy delikatny pocałunek.
- Spokojnie.. wszystko się ułoży..
- Nie masz pewności..
- Mam. Wiem, że Ronaldo nie stanie wam na drodze. Daj mu tylko czas.
Antonella podniosła głowę z ramienia przyjaciółki i blado się do niej uśmiechnęła. Ines ponownie pogłaskała ją po włosach i obdarowała ją najpiękniejszym uśmiechem, na jaki było ją stać.
- Ines..? Masz dziś czas?
- Dziś mam cały dzień dla Ciebie!
- A czy.. - przygryzła dolną wargę i niepewnie na nią spojrzała. - pójdziesz ze mną na mecz? Wiesz.. Copa del Rey.. Leo będzie..
- Oczywiście.
Ścisnęła dłoń przyjaciółki i ponownie się do niej uśmiechnęła.

~ * ~

Na mecz udały się pieszo, trzymając się za ręce. Antonella miała na sobie koszulkę Messiego, a Ines Ronaldo. Ludzie, którzy je mijali, nie kryli zdumienia, jednak nikt nie postanowił rzucić w ich kierunku jakimś chamskim komentarzem. Problemy zaczęły się wtedy, gdy zaczęły dochodzić do stadionu. Nie potrafiły się przebić przez tłumy dziennikarzy. Antonella jednego niechcący popchnęła, w wyniku wytrącając mu z ręki drogi aparat fotograficzny.
- Jasna cholera co pani.. - mężczyzna urwał w połowie zdania i uważnie przyjrzał się dziewczynie, coraz szerzej się uśmiechając. - siostra Ronaldo w koszulce Messiego! Czyli romans z Argentyńczykiem, to prawda?
Słowa dziennikarza usłyszało jeszcze paru innych i niemal natychmiast skupili całą swoją uwagę, na przerażonej dziewczynie. Ines mocno złapała jej dłoń i wyciągnęła z przygniatającego je już tłumu. Pobiegły w kierunku tunelu, który prowadził do loży VIP. Przed dziennikarzami uratowała je ochrona, której dziewczyny pokazały wejściówki.
- Co ja narobiłam..
Wyszeptała, powoli idąc w kierunku loży. Ines spojrzała na nią i ponownie dostrzegła łzy w jej oczach.
- Nic nie zrobiłaś, Anto.
- Zrobiłam.. zniszczyłam Leo życie.. jeszcze bardziej mu namieszałam..
Ines gwałtownie się zatrzymała i złapała przyjaciółkę za ramiona.
- Nic złego nie zrobiłaś.
Intensywnie wpatrywały się w swoje oczy. Antonella jednak była nieugięta. Zamrugała parę razy powiekami i strąciła ręce przyjaciółki ze swoich ramion, kierując się na swoje miejsce.
Mecz był najnudniejszym meczem, jaki dany było oglądać kibicom. Antonella obserwowała tylko Messiego, który snuł się po boisku, a jego każdy kontakt z piłką równał się ze stratą, a każdy strzał frunął wysoko nad poprzeczką. Z nerwów obgryzała paznokcie i wyrywała sobie włosy. Ines pocierała tylko jej plecy, by się rozluźniła, ale to jej nie pomagało.
Mecz zakończył się remisem 1:1 ale na liście strzelców nie pojawiło się nazwisko ani Messiego, ani Ronaldo. Antonella pospiesznie opuściła stadion, tracąc w tłumie Ines. Serce uderzało o jej klatkę piersiową z ogromną siłą, trzęsły jej się ręce ze zdenerwowania, a oczy błądziły wśród opuszczających stadion kibiców. Koniecznie chciała znaleźć szatnie gości, chciała porozmawiać z Messim. Dostrzegła ochroniarza, który wraz z dwoma innymi pilnował, by wszyscy kibice opuścili stadion. Antonella podeszła do umięśnionego mężczyzny i błagalnie na niego spojrzała.
- Musi mi pan pomóc, gdzie znajdę szatnię gości?
- Na piłkarzy proszę poczekać przed stadionem.
- Błagam, to sprawa..
- życia lub śmierci? Kibice..
Ochroniarz przewrócił tylko oczami i znowu zajął się wykonywaniem swojej pracy. Antonella sięgnęła do torebki i wyciągnęła dowód osobisty i przepustkę VIP.
- Siostry Cristiano Ronaldo pan nie pomoże?
Oczy ochroniarza wyszły z orbit, gdy usłyszał nazwisko piłkarza. Wziął do reki dowód, później przepustkę i na koniec wskazał dziewczynie drogę do szatni. Antonella tylko się uśmiechnęła i chowając dokumenty do torebki, zerwała się do biegu. Przy szatni stali kolejni ochroniarze. Antonella stanęła na palcach i dostrzegła Messiego.
- Leo.. - wyszeptała i podeszła bliżej ochroniarzy, który wyciągnęli w jej kierunku ręce, sugerując, że bliżej już nie może podejść. - Leo!
Argentyńczyk usłyszał głos swojej ukochanej. Myślał, że znowu mu się przesłyszało. Biegając wczoraj rano brzegiem morza, parę razy wydawało mu się, że słyszy, jak Antonella go woła, albo w twarzach zwykłych kobiet, dostrzegał jej podobieństwo. Zatrzymał się i odwrócił, szukając źródła głosu byłej dziewczyny. Dostrzegł ją. Była trzymana przez ochroniarzy. Leo patrzył na nią do momentu, w którym ona nie poczuła na sobie jego spojrzenia.
- Leo.. Leo, porozmawiajmy..
Głos jej się załamywał, a oczy niemal natychmiast zalewały łzy. Leo nie wiedział co zrobić, nie wiedział, czy lepiej sobie odpuścić, czy dać jej ostatnią szansę na wyjaśnienia..
Wtedy z szatni wyszedł Gerard Pique. Spojrzał z zapytaniem na Messiego i po chwili odwrócił się w kierunku, w którym patrzył. Gorzko się zaśmiał i położył rękę na jego ramieniu.
- Nie trać na nią czasu.
Puścił mu oczko i nałożył słuchawki na uszy. Leo ostatni raz spojrzał na dziewczynę. Następnie spuścił wzrok i udał się w kierunku wyjścia.
______________________________________________

CZYTASZ = KOMENTUJESZ :)

Co za daremny rozdział ._. naprawdę, przepraszam za niego, ale na nic więcej mnie nie stać ;c nie wiem co z moją weną, rozdział miał się pojawić (bodajże) ponad tydzień temu, a ja go dodaję w środku tygodnia, nie dość, że z opóźnieniem, to nawet on dobry nie jest, a czasu na pisanie miałam więcej ;c przepraszam, ze wstydu chce się zapaść pod ziemię ._. 

Nie wiem kiedy będzie następny, poszukam gdzieś natchnienia i napiszę :)

sobota, 20 września 2014

Cuatro - Gerard Pique

Stała pod Sagradą Familią i od paru minut czekała na Messiego. Ściskała w rękach swoją teczkę z notatkami z wykładów, spoglądała co jakiś czas na zegarek. Leo się spóźniał. Wiedziała, że ma teraz trening i nie powinna się niecierpliwić, ale ona już zaczynała tęsknić. Jutro rano wraca do Madrytu, a po raz kolejny będzie jej dane spotkać się z ukochanym za dwa dni, na pierwszym półfinałowym meczu CdR - za długo. Nagle poczuła, jak ktoś przytula ją od tyłu i składa delikatny pocałunek na jej policzku.
- Witam najpiękniejszą kobietę na świecie.
Spłonęła rumieńcem i odwróciła się do chłopaka, stając z nim twarzą w twarz. Uśmiechnęła się i delikatnie go pocałowała.
- Tęskniłam za tobą.
- Ja bardziej.
Messi mocno ją przytulił i następnie złapał ją za rękę, prowadząc do miejsca, gdzie zostawił samochód.
- Gdzie jedziemy?
- Na obiad.
Ponownie pocałował ją w policzek i wyciągnął z kieszeni kluczyki do samochodu. Po paru minutach byli w restauracji i zamawiali coś do jedzenia.
Akurat koło budynku restauracji ze słuchawkami na uszach, z torbą treningową na ramieniu, przechodził stoper FC Barcelony. Tak samo jak Leo i Antonella, zgłodniał i postanowił coś zjeść w ich ulubionej restauracji. Przekroczył jej próg i dostrzegł przyjaciela w towarzystwie Antonelli. Zawiesił na niej przez chwilę wzrok i nie mógł odgonić się od myśli, że patrzy właśnie na siostrę Portugalczyka. Nie kupił jej bajeczki, był przekonany, że dziewczyna okłamuje jego przyjaciela. Ściągnął słuchawki i udał się w kierunku stolika przyjaciela.
- Witam, mogę się dosiąść? Dziękuję.
Leo i Antonella spojrzeli na Hiszpana ze zdumnieniem, ale nie mieli nic przeciwko. Gerard chwycił za menu i zaczął szukać czegoś do zjedzenia. Leo spojrzał na dziewczynę, a ta odwzajemniła spojrzenie z lekkim zakłopotaniem.
Towarzystwo Pique ją krępowało i denerwowało. Zaczynała się domyślać, że Hiszpan ją przejrzał.
- Leo, Antonella potowarzyszy Ci na dzisiejszym bankiecie?
- Gerard.. - Leo nerwowo przeczesał włosy, a Antonelli serce podeszło do gardła. - jeszcze nie pytałem, to miała być niespodzianka.
Wycedził do przyjaciela przez zaciśnięte zęby, a Pique tylko skinął głową. Zamknął menu i spojrzał na Antonellę.
- To teraz zapytaj.
Nie spuszczał z niej wzroku. Wiedział, że się nie zgodzi. Na bankiecie będzie mnóstwo dziennikarzy i fotoreporterów. Nie pójdzie, by jej brat nie dowiedział się o jej związku z Messim.
On już wie. Zaczynała się denerwować, Hiszpan ją przejrzał, wiedział kim jest, a ona znajdowała się w beznadziejnym położeniu. Spojrzała na Messiego, delikatnie się uśmiechając. Nie może pozwolić na to, by Hiszpan ją wydał.
- Więc..?
Leo się uśmiechnął i złapał jej dłoń.
- Będziesz mi towarzyszyć na klubowym bankiecie?
- Będę zaszczycona.
Szeroko się uśmiechnęła i ścisnęła dłoń chłopaka, przenosząc wzrok na Hiszpana.
Pique niemal nie spadł z krzesła. Na jego ustach malowało się zdziwienie. Nerwowo odchrząknął i się zaśmiał.
- Nie no, liczyłem, że się nie zgodzisz..
- Cięgle twierdzisz, że jestem siostrą Ronaldo?
Szeroko się uśmiechnęła, a Leo cicho się zaśmiał.
- Oj stary, ty nigdy nie dasz za wygraną.
- Głupio wyszło, przepraszam.. zniszczyłem wam ten romantyczny moment tym głupim pytaniem.
Udał zakłopotanego, przeczesując ręką włosy. Antonella zaśmiała się i poklepała obrońcę po ramieniu.
- Żaden problem.
- To wy sobie porozmawiajcie, ja was na chwilę opuszczam.
Leo odszedł od stołu i udał się w kierunku toalety. Po drodze został jeszcze zatrzymany przez trzech małych chłopców, którzy błagali go o autograf. Antonella z uśmiechem obserwowała całe zajście, gdy poczuła na swoim ramieniu dłoń Gerarda.
- Anto, w co ty grasz? - serce zaczęło jej szybciej bić, gdy jej oczy napotkały jego niebieskie. - myślisz, że nie poznałbym tych ciemnych oczu, w których przez cztery lata się kochałem?
- Nie wiem o czym mówisz..
- Kurwa, wiesz.. - przeszedł do szeptu i chwycił jej dłoń. - jesteś siostrą Crisa, dowodem jest blizna na twoim nadgarstku. Gdy w trójkę uciekaliśmy przed ochroną w centrum handlowym, w Manchesterze, zahaczyłaś o uszkodzone ogrodzenie.. wtedy nawet wzięliśmy Cię do szpitala, bo baliśmy się, że zostały  naruszone żyły..
- Dobra, dobra przestań!
Wyrwała się z uścisku Hiszpana i poczuła, jak z jej oczu wypływają łzy.
- Tylko mi powiedz, dlaczego okłamujesz Messiego?
- Zrozum.. jeśli Leo się dowie kim jestem, to mnie zostawi.. a jak Cris się dowie z kim jestem, to się mnie wyprze.. muszę kłamać.
Ostatnie słowa wypowiedziała twardo, patrząc załzawionymi oczami w oczy Hiszpana. Pique przez chwilę się w nią wpatrywał, nie wiedząc co powiedzieć. Antonella miała rację.
- Oni w końcu się dowiedzą.
- Wiem.. ale.. ja nie wiem co mam robić..
- Spokojnie.. nie powiem Messiemu..
- Dziękuję.
Blado się uśmiechnęła i wytarła oczy do serwetki, która leżała na stole.
- Powiedz Messiemu, że Shakira po mnie dzwoniła.
Antonella skinęła głową, a Gerard zarzucił torbę na ramię i założył na uszy słuchawki. Opuścił restaurację i wyciągnął telefon.
- Messiemu nie powiem.. - powiedział sam do siebie i wybrał numer. - Cristino? Stary! Dawno nie rozmawialiśmy..

~ * ~

- Anto, będziesz mieć z tego powodu problemy..
- Spokojnie, wiem co robię.
- Nie! Właśnie nie wiesz co robisz! - Ines stanowczo złapała przyjaciółkę za ramiona i nią potrząsnęła. - zadzwoń do Messiego, powiedz mu, że jesteś chora, że masz grypę jelitową, że..
- Ines! - przyjaciółki spojrzały sobie w oczy, ciężko oddychając. - idę na bankiet z Leo.. jutro rano wracam do Madrytu i wszystko powiem Crisowi.. zdążę przed wydaniem jakiejkolwiek gazety. Nie będzie dymu.
- A kiedy powiesz Messiemu?
- Dzisiaj.
- Jak myślisz, jak zareaguje, że go okłamywałaś?
- Musi mnie zrozumieć.
- Ty nawet nie wiesz, jak sobie wszystko komplikujesz!
- To tą kłótnią mi już nie dokładaj problemów!
- Martwię się!
- Nie potrzebuję niańki.
Rzuciła oschle, zrzucając ze swoich ramion, ręce przyjaciółki.
- Anto..
- Chcesz mi pomóc, czy nie?
Długo wyczekiwała odpowiedzi. Ines patrzyła na nią pocierając ręce.
- Chce..
Wyszeptała i założyła włosy za ucho.
- To się nie wtrącaj.
Ponownie na siebie patrzyły. Ines skinęła głową i usiadła na łózko.
- Tylko później nie przychodź do mnie z płaczem.
Antonella przewróciła oczami i chwyciła za torebkę.
- Nie będzie płaczu. Miłego wieczoru.
Zjeżdżając windą starała się uspokoić. Wyciągnęła z torebki lusterko i oceniła stan swojego makijażu. Poprawiła tylko tuszem rzęsy i powoli opuściła hotel, gdzie czekała na nią limuzyna, a przed nią Leo. Szeroko się do siebie uśmiechnęli i pocałowali na powitanie. Pocałunek uchwycili fotoreporterzy, których z każdą minutą przybywało. Wsiedli do pojazdu, który przewiózł ich na miejsce bankietu. Przed nimi był długi czerwony dywan, wzdłuż niego rozciągały się barierki, które oddzielały dziennikarzy i fotoreporterów od piłkarzy i ich towarzyszek. Leo nie udzielał wywiadów, złapał dziewczynę za rękę i powoli przeszedł z nią do budynku, gdzie byli już wszyscy zaproszeni. Pierwszą osobą, którą dostrzegła Antonella był Gerard, który chłodno się do niej uśmiechnął. Szybko spuściła wzrok i mocniej ścisnęła dłoń Argentyńczyka. Ten tylko się uśmiechnął i wszyscy przystąpili do otwierającego bankiet toastu. Po nim wszyscy zaczynali się rozchodzić po sali i ogrodzie, ponieważ posiłek miał zostać podany za trzydzieści minut.
- Chodź, przedstawię Cię Neymarowi.
- Poczekaj.. - Antonella zatrzymała się przed drzwiami, które prowadziły do ogrodu, który wydawał się pusty. - możemy porozmawiać?
Leo spojrzał na nią zdezorientowany, ale  przystał na prośbę dziewczyny. Pociągnęła go za sobą na jedną z marmurowych ławek i dłogo się w niego wpatrywała, czując łzy w oczach.
- Skarbie, wszystko w porządku?
Antonella pociągnęła nosem i szybko mrugnęła powiekami.
- Nie.. własnie nie.. ja.. ja Cię Leo okłamałam..
Urwała, ponieważ parę metrów przed nimi dostrzegła swojego brata, a obok niego Gerarda.
- Co on tu robi? Anto, o co chodzi?
Leo przenosił wzrok z dziewczyny na Portugalczyka, nie rozumiejąc całej sytuacji. Ronaldo był coraz bliżej, Antonella natychmiast wstała i stanęła pomiędzy nim, a siedzącym Messim.
- Ty chuju!
Cristiano wskazał na Messiego, a ten natychmiast wstał.
- O co Ci kurwa chodzi? I co tutaj robisz?!
Cristaino zaczął się śmiać i wskazał na Antonellę.
- Przyszedłem po siostrę.
Antonella mocno zacisnęła powieki, by zatrzymać łzy. Po chwili spojrzała na Messiego, który wpatrywał się w nią, a jego twarz nie wyrażała żadnej emocji. Wpatrywała się w jego oczy, w których dostrzegła tylko zawód.
- Dlaczego mi nie powiedziałaś..?
- Teraz chciałam to zrobić..
- Okłamałaś mnie..
- Leo..
Zaczęła płakać i poczuła, ja silna ręka Portugalczyka, odciąga ją na bok.
- Do samochodu, w tej chwili.
- Nie będziesz mi rozkazywał.
- Nie będziesz się spotykać z tym śmieciem w bordowo-granatowej koszulce!
- Uważaj na słowa!
Le zrobił stanowczy krok do przodu i zacisnął pięści ze złości. Ronaldo po raz kolejny się zaśmiał i po chwili poczuł na swojej twarzy pięść Messiego.
- Ty kurwo!
Leo zrobił unik, ale nie uniknął drugiego ciosu, który trafił go w brzuch i trzeciego, który dosięgnął jego szczęki.
- Błagam, przestańcie!
Antonella zaczęła jeszcze bardziej płakać i starała się wejść pomiędzy piłkarzy. Gdy w końcu jej się to udało, poczuła na swoim policzku cios, który został jej przypadkowo zadany przez brata. Dziewczyna upadła na ziemię, co dostrzegł Leo, który po raz kolejny, ze zdwojoną siłą wycelował w nos Portugalczyka. Usłyszeli trzask i krzyk piłkarza, który zaczął się zwijać z bólu. Leo pochylił się nad dziewczyną, oglądając jej siny policzek.
- Anto, to sprawa pomiędzy mną, a twoim.. twoim bratem, lepiej będzie jak nas zostawisz.
- Leo, ja Cię kocham.. przepraszam..
Leo podniósł dziewczynę z ziemi i prze chwilę wpatrywali sobie w oczy. Delikatnie pocałował jej obolałe miejsce i ścisnął dłoń.
- Idź..
Ciągle płacząc wbiegła na sale bankietową. Chciała jak najszybciej opuścić to miejsce, ale poczuła czyjąś rękę na jej ramieniu, która stanowczo ją zatrzymała.
- Nienawidzę Cię!
Wyszlochała, gdy zobaczyła przed sobą Gerarda.
- Przynajmniej teraz wszyscy znają prawdę!
- Ty lepiej idź do ogrodu i dopilnuj, żeby się nie pozabijali!
Wyszarpała się z ucisku piłkarza i wybiegła z budynku. Gerard chwilę odprowadzał ją wzrokiem, następnie poderwał się do biegu i po chwili znalazł się przed polem bitwy.
- Kurwa, przestańcie!
Pique odciągnął Ronaldo, drugą ręką, uspokajając Messiego. Mężczyźni wpatrywali się w siebie głośno dysząc.
- Ten chuj przeleciał mi siostrę!
- Nie miała nic przeciwko, to po pierwsze, a po drugie gdybym wiedział, że to twoja siostra, to bym nawet na nią nie spojrzał!
Ronaldo splunął krwią, która była wynikiem rozciętej wargi i wskazał na niego palcem.
- Zapomnij o niej! Nawet nie próbuj o niej marzyć! Nie jesteś jej wart!
- Pierdol się!
- Stulcie japy, kurwa! Zaraz się fotoreporterzy zbiegną i będziecie mieć przejebane!
Ronaldo i Leo ciągle na siebie patrzyli,a ich spojrzenia przepełnione były nienawiścią i niedosytem. Im obu ciągle było mało, oboje chcieli zatłuc się na śmierć.
- To nie koniec karle, ciąg dalszy za dwa dni na meczu.
- Będę wyczekiwał tego dnia z rozkoszą chuju.
- Nie możecie tak wyjść na sale. Skaczcie przez żywopłot i unikajcie dziennikarzy. Zachowaliście się jak dzieci!
- Spierdalaj Pique.
Rzucił gniewnie Messi i jako pierwszy udał się w kierunku żywopłotu, który po chwili przeskoczył i udał się w kierunku swojej willi.
Ronaldo spojrzał na Hiszpana i uścisnął mu dłoń.
- Dziękuję za telefon. Nie mogę pozwolić, by moja siostra się dalej z nim szmaciła.
- Już tak nie przesadzaj, tą bójkę mogliście sobie darować.
- Dobra, dobra. Lecę, Antonella pewnie czeka pod samochodem.
Machnął rękę w stronę Gerarda i tak samo jak Messi, przeskoczył nie za wysoki żywopłot.

~ * ~

Antonelli nie było w samochodzie brata. Taksówkarz zawiózł ją pod dom Leo. Siedziała skulona na schodach, wyczekując jego powrotu. Nie pamiętała, kiedy ostatnio czuła jest tak beznadziejnie.
- Co tutaj robisz?
Usłyszała szept Messiego i szybko poderwała się do pozycji stojącej. Jej płacz się nasilił, gdy dostrzegła liczne rany i plamy krwi na jego ciele.
- Bałam się o Ciebie..
- Nie możesz tu zostać..
- Leo.. - zrobiła niepewny krok do przodu, łapiąc go za dłoń. - przepraszam..
- Lepiej będzie, jak wrócisz do Madrytu.
- Kocham Cię.
- To nie ma żadnego znaczenia. - głos mu się załamywał, chociaż starał się być stanowczy. Patrzył jej w oczy, w których z każdą sekundą przybywało łez. - okłamałaś mnie..
- Bo nie chciałam, żebyś mnie już na początku przekreślał..
Długo panowała między nimi cisza, Leo już nie patrzył w jej oczy, spuścił wzrok na swoje buty, którymi co jakiś czas nerwowo szurał. Antonella przygryzła dolną wargę i puściła jego dłoń.
- Kocham Cię.. - powiedziała, cofając się w kierunku bramy. - a cząstka Ciebie na zawsze pozostanie w moim sercu..
Patrzyli na siebie, a te spojrzenia z każdą sekundą bolały coraz bardziej. Oboje wiedzieli, że patrzą na siebie ostatni raz..

_____________________________________________

CZYTASZ = KOMENTUJESZ :)

Nie wierzę, że tak zakończyłam ten rozdział, wstępna wersja była zupełnie inna, bo był happy end, ale postanowiłam zmienić od teraz planowany przebieg wydarzeń ^^ i dlatego opowiadanie będzie trochę dłuższe niż wstępnie planowałam ;))
Mam nadzieję, że rozdział się jednak spodobał, proszę wybaczyć mi wszystkie błędy, które się pojawiły, ale rozdział pisałam w całości dzisiaj i nie nie sprawdzałam kilkakrotnie, czy jest poprawnie napisany :D

Do następnego! ;*

sobota, 13 września 2014

Tres - Antonella Roccuzzo

O czwartej nad ranem stanęła pod drzwiami przyjaciółki. Otworzyła jej w potarganych włosach i bez makijażu. Długo ziewnęła i oparła się o drzwi, przyglądając się Antonelli.
- Zabalowaliście.
- Pół godziny temu miał samolot do Barcelony, chciałam spędzić z nim jak najwięcej czasu.
Szeroko się uśmiechnęła i przygryzła dolną wargę. Ines również się uśmiechnęła i wciągnęła za ramię przyjaciółkę do mieszkania. Zaciągnęła ją do salonu i obie, po turecku usiadły na kanapie, trzymając się za ręce.
- Zgaduję, że na kolacji się nie skończyło.
Antonella cicho się zaśmiała, ale mimo to Ines i tak kazała jej się uciszyć, ponieważ w pokoju obok spał jej chrześniak.
- Byliśmy w hotelu..
- Okey, szczegóły sobie darujmy.
Teraz razem się śmiały, będąc w swoim objęciach. Antonella spojrzała w oczy przyjaciółki, promiennie się uśmiechając.
- Nawet nie wiesz, jak jestem szczęśliwa..
- Widzę. Twoje oczy mówią wszystko. - przejechała wierzchem dłoni po policzku przyjaciółki, następnie spoglądając na nią z troską. - kiedy Cris się dowie?
Antonella wyraźnie posmutniała. Ostatni raz tej nocy myślała o bracie po wyjściu z restauracji. Znowu musi myśleć o swoim największym problemie.
- Nie może się dowiedzieć.. oni oboje za sobą nie przepadają.. nawet bardzo..
- Nie możesz ukrywać związku z Messim.. cały świat ma go na oku.. lepiej by było, gdyby Cris dowiedział się od Ciebie, ni jeżeli z gazet.
Antonella spojrzała przyjaciółce w oczy. Miała rację, powinna powiedzieć chłopakom, kim tak naprawdę jest i z kim tak naprawdę się spotyka.
- Muszę wymyślić jakiś plan.. nie mogę tak po prostu im powiedzieć prawdy.
- Żebyś z tym tylko za długo nie zwlekała.
Dostała od przyjaciółki buziaka w czoło i następnie obdarzyła ją ciepłym uśmiechem.
- Nie powiesz im?
- Masz moje słowo. Chodź, zdrzemniesz się.
Pociągnęła przyjaciółkę za rękę i zaprowadziła ją do pokoju, gdzie spał Junior.

~ * ~
- Tato, wróciłem!
- Cris, tata pewnie śpi..
Chłopiec zaraz po przekroczeniu progu pobiegł do sypialni taty, głośno krzycząc, że wrócił do domu. Antonella w tym czasie udała się do swojej sypialni, gdy po chwili zobaczyła chrześnika, który wychodził z sypialni jej brata, zasłaniając oczy.
- Fuj, tatuś śpi bez majtek.. ciocia Irina też..
- Ronaldo!
Antonella wzięła zniesmaczonego chłopca na ręce, czekając na brata w przed pokoju. Po chwili zjawił się, ubierając bokserki.
- Syneczku, powinieneś zapukać..
- Powinieneś spać w pidżamce, tak jak ja!
Krzyknął tacie prosto w twarz, następnie mocno przytulając się do cioci. Antonella starała się stłumić śmiech widząc bezradną minę brata.
- Czeka Cię poważna rozmowa z synkiem, ale najpierw ubierz się do porządku.
Ronaldo pokręcił ze zrezygnowaniem głową i wrócił do sypialni, zamykają za sobą drzwi. Antonella wzięła chłopca do swojej sypialni, rozpakowując ubrania, w których wczoraj była na kolacji z Messim. Junior w tym czasie na głos myślał, zastanawiając się, dlaczego jego tatuś śpi bez bokserek. Prosił Antonelle o wyjaśnienie, ale ta powiedziała, że tatuś mu wszystko wytłumaczy.
Po trzydziestu minutach wszyscy zeszli po schodach i przeszli do kuchni. Irina zabrała się do zrobienia śniadania, Antonella zadeklarowała się pomóc, więc obie przygotowywały naleśniki. Ronaldo w tym czasie tłumaczył synkowi sytuację z rana. 
- Było wam ciepło w nocy?
- Właśnie tak.
- Jak mi jest ciepło, to się nie przykrywam kołderką.. 
- Zapamiętam to na przyszłość synku. 
Dziewczyny przysłuchiwały się rozmowie i cały czas się do siebie śmiały. Po paru minutach podały śniadanie i w czwórkę zabrali się do wspólnego posiłku. 
- Anto, zgadnij kogo wczoraj widzieliśmy w restauracji. 
- Nie mam zielonego pojęcia. 
- Messiego.
W momencie gdy brat wymówił nazwisko jej chłopaka, zakrztusiła się kawałkiem ciasta. Ronaldo spojrzał na siostrę z zapytaniem, a ta gdy w końcu przełknęła, zaczęła się nerwowo śmiać. 
- Co on robi w Madrycie?
- No właśnie. Jego drużyna dwa dni temu wróciła do Barcelony, a ten się pałęta po stolicy. 
Antonella skinęła głową i wzięła na talerz drugiego naleśnika. 
- Zapomniałeś o najważniejszym, Leo nie był w tej restauracji sam. 
Antonella przeniosła wzrok na Irinę, która karmiła kawałkiem naleśnika syna partnera.
- Nie był sam?
Starała się być naturalna, ale zaczynała się obawiać, ponieważ brat zaczął się jej bacznie przyglądać. 
- Jakaś brunetka mu towarzyszyła. Nawet śmialiśmy się z Crisem, że była do Ciebie od tyłu podobna. 
Irina spojrzała na partnera i oboje zaczęli się śmiać. Antonella starała się wpasować w sytuację i również zaczęła się śmiać.
- No proszę, widzicie mnie u boku Messiego. 
Ronaldo wybuchnął jeszcze głośniejszym śmiechem, lekko bujając się na kuchennym krześle.
- Nigdy siostra! Jakbym się dowiedział, że się do Ciebie choćby odezwał, to nie żyje. 
Antonella wpatrywała się w brata i po chwili odeszła od stołu. 
- To normalny człowiek. 
- Nie, to mój wróg. 
- Niby co Ci zrobił?
Stanęła przed bratem obrzucając go wrogim spojrzeniem. Ronaldo przez chwilę głupkowato się uśmiechał, ale po chwili przybrał poważny wyraz twarzy.
- Co ty go tak bronisz?
- Bo ta twoja obsesja na jego punkcie jest chora. 
Odpowiedziała i szybko udała się do swojej sypiali, zostawiając brata z wymalowanym otępieniem na twarzy. 
Zatrzasnęła za sobą drzwi i odpaliła laptopa. Podłączyła do niego słuchawki i włączyła ulubiony zespół Messiego, by móc się odstresować. Włączyła przeglądarkę internetową i wpisała adres swojej uczelni, by poczytać o nowościach. Bardzo chciała się wyrwać z domu, zrobić jakiś projekt, napisać jakąś pracę, by móc zapomnieć o swoim głupim bracie i beznadziejnym położeniu. Uśmiechnęła się do samej siebie, gdy zobaczyła ogromną informację na głównej stronie jej uczelni.

WAŻNA INFORMACJA DLA STUDENTÓW TRZECIEGO ROKU, NA WYDZIALE HISTORII I ARCHITEKTURY SZTUKI!!!


W WEEKEND W RAMACH WYKŁADÓW ORGANIZOWANA JEST WYCIECZKA DO BARCELONY, W CELU BLIŻSZEGO POZNANIA TAMTEJSZEJ ARCHITEKTURY.
CAŁY WYJAZD JEST ORGANIZOWANY DLA STUDENTÓW, KTÓRZY ZALICZYLI OSTATNI EGZAMIN. NIŻEJ ZNAJDUJE SIĘ LISTA. WYJAZD JEST BEZPŁATNY!!! 
WIDZIMY SIĘ NA LOTNISKU W SOBOTĘ O GODZINIE 06:00



Z POWAŻANIEM:
 Sergi Gonzalez

Po kilkukrotnym jej przeczytaniu i dokładnym przeanalizowaniu odeszła od laptopa i zabrała się za pakowanie walizki. Znajdowała się jako pierwsza na liście, co znaczyło, że zaliczyła egzamin na sto procent. Do walizki wrzuciła wszystkie swoje ulubione ubrania. Z trudem ją zamknęła i wyszła na balkon, trzymając w ręce telefon. Patrzyła na wyświetlacz, gdzie wybrany miała już numer do Messiego. Wystarczyło tylko kliknąć na zieloną słuchawkę. Przygryzła dolną wargę i schowała telefon do kieszeni. 
- Zrobię mu niespodziankę.
Uśmiechnęła się do siebie i wróciła do pokoju. 

~ * ~

- Prace nad Parkiem Guell, powszechnie znanym jako ogrodami Gaudiego, trwały w latach 1900-1914. Ważną informacją dla was, jest fakt, że park nie został dokończony..
- Przez Gaudiego.. Anto, po co oni nam mówią o rzeczach, które miałyśmy na pierwszym roku?
Antonella zaśmiała się do Ines i wzięła ją pod rękę, w drugiej ściskając notes z notatkami. Dziesięcioosobowa grupa studentów od rana przemierzała Barcelonę, pokrótce omawiając, a raczej przypominając tamtejsze zasady architektury. Pomijając fakt, że budowle były studentom bardzo znane, cieszyli się, że mogli zobaczyć je na własne oczy.
Antonella nerwowo spoglądała na zegarek. Dowiedziała się, że trening pierwszej drużyny Barcelony, zaplanowany jest na piętnastą. Miała jeszcze pół godziny, by zjawić się na trybunach Ciutat Esportiva. Spojrzała błagalnie na swojego wykładowce, a ten natychmiast przerwał monolog.
- Panienko dos Santos Aveiro.. jakiś problem?
Nagle oczy każdego studenta powędrowały wprost na nią. Delikatnie się uśmiechnęła i podeszła do pięćdziesięcioletniego mężczyzny.
-  Chciałam tylko zapytać, o której skończy się wykład. Od piątej rano jesteśmy na nogach i jeździmy po Barcelonie, jesteśmy troszeczkę zmęczeni lotem..
Usłyszała za sobą pojedyncze oklaski i głosy, które ją popierały w swoim działaniu. Mężczyzna podrapał się po łysym czubku głowy i spojrzał na swoich podopiecznych.
- No dobrze, wracamy do hotelu. Skończymy tylko zwiedzanie parku, ale jutro wyjeżdżamy z hotelu o godzinie siódmej, na zwiedzanie drugiej części Barcelony!
Cała grupa przystała na zarządzenie swojego wykładowcy i zabrała się za samodzielne zwiedzanie Ogrodów.
- Ty to masz siłę przekonywania..
Ines pocałowała przyjaciółkę w policzek i objęła ją ramieniem.
- Musiałam coś wymyślić, Leo ma zaraz trening. Idziesz ze mną?
- Nie, wracam do hotelu spać. Pozdrów go ode mnie.
Dziewczyny uśmiechnęły się do siebie i pocałowały w policzek. Obie udały się w dwie różne strony. Antonella jak najszybciej chciała znaleźć się na terenie ośrodka treningowego. Wybiegła z ogrodów i złapała taksówkę. Gdy podawała adres, kierowca spojrzał na nią badawczo. Przyglądał jej się przez chwilę, gdy nagle wskazał na nią palcem.
- Ty jesteś.. ja Cię skądś znam..
- Niemożliwe, nie jestem Katalonką.
- Wiem, świadczy o tym twój hiszpański. Znam Cię z telewizji.
Antonella nerwowo się zaśmiała i poprawiła włosy, patrząc przed siebie.
- Jestem zwykłą studentką. Mój wydział na uczelni zorganizował wyjazd do Barcelony, więc chcę skorzystać z okazji i zobaczyć trening FC Barcelony.
Mężczyzna jeszcze przez chwilę się jej przyglądał. Antonellę zaczynało to denerwować więc wymownie na niego spojrzała, a ten niemal natychmiast włączył silnik i obrał kurs na Ciutat Esportiva.
Przez całą drogę zastanawiała się, gdzie kierowca taksówki mógł ją widzieć. Nie udzielała się medialnie, wręcz przeciwnie - uciekała od kamery i dziennikarzy. Mało kto wiedział, że jest siostrą Cristiano Ronaldo. Po paru minutach byli na miejscu. Antonella zapłaciła za kurs i bez słowa wysiadła z samochodu. Przeszukała torebkę i wygrzebała z niej przeciwsłoneczne okulary. Skoro w Katalonii staje się rozpoznawalna, nie może pozwolić, by kolejne osoby zaczęły kojarzyć ją z mediami.
Miała szczęście, że dzisiejszy trening, był treningiem otwartym. Nie była zmuszona do pokazywania dowodu, czy specjalnych wejściówek, które miałby ją usprawnić do wejścia na teren treningu pierwszej drużyny. Zajęła miejsce na jednej z trybun i czekała na wyjście piłkarzy. Leo jej nie zauważy, za dużo ludzi oblegało trybuny. Postanowiła, że poczeka na chłopaka na parkingu, gdy ten będzie po treningu.

~ * ~ 

Messi w towarzystwie Gerarda Pique opuszczał Ciutat Esportiva. Rozmawiali o dzisiejszym treningu i następnym meczu, który czeka ich za dwa dni. Po chwili Hiszpan wyłączył się z rozmowy i spojrzał przed siebie, uśmiechając się i poruszając wymownie brwiami.
- Cóż za piękność przychodzą na nasze treningi.
Leo spojrzał na przyjaciela z zapytaniem i po chwili spojrzał w miejsce, gdzie spoglądał jego przyjaciel. Na jego ustach pojawił się szeroki uśmiech.
- Przecież to Antonella..
- To ty ją znasz?
- To dziewczyna, którą poznałem w Madrycie. Nie mówiła, że przylatuje..
- Może chciała zrobić Ci niespodziankę? Szykuje się ostra noc.
Szturchnął Argentyńczyka łokciem, a ten tylko się zaśmiał i udał się w jej kierunku. Antonella w końcu oderwała wzrok od ekranu telefonu i spojrzała przed siebie. Jej oczom ukazała się szeroko uśmiechnięta twarz Ukochanego. Schowała telefon do torebki i wskoczyła w jego szeroko rozłożone ramiona.
- Co ty tutaj robisz?
- Chciałam Ci zrobić niespodziankę.
Pocałowała go namiętnie, bawiąc się jego mokrymi włosami. Leo ponownie się uśmiechnął i pocałował ją w dłoń.
- Na ile zostajesz?
- Do jutra. Wieczorem wracam do Madrytu.
- Czyli mamy cały wieczór, całą noc i cały dzień dla siebie.
Nieśmiało się uśmiechnęła i ponownie mocno wtuliła się w jego ramiona, w których tak bardzo czuła się bezpiecznie.
- Przeszkadzam wam?
Leo zaśmiał się, a Antonella spojrzała za osobę, która stała za Messim. Znała go i zdawała sobie sprawę, że piłkarz zna też ją Leo złapał jej dłoń, którą lekko ścisnął i na nią spojrzał.
- Skarbie, poznaj Gerarda.
- Gerard Pique, ale pewnie mnie znasz.
Hiszpan chwycił jej dłoń, na której złożył delikatny pocałunek. Antonella nerwowo się uśmiechnęła i założyła włosy za ucho.
- Przykro mi, ale piłka nożna to nie moja bajka.. - spojrzała na Gerarda, którego oczy niemal wyszły z orbit. - nawet Leo nie poznałam za pierwszym razem.
Leo przytulił wystraszoną dziewczynę, cicho się śmiejąc. Pique również się zaśmiał. Spojrzał Antonelli prosto w oczy i powoli uspakajał śmiech.
- Poczekaj.. ja Cię znam! - Antonelli szybciej zabiło serce, a Leo spojrzał na przyjaciela z zapytaniem. - jesteś podobna do siostry Ronaldo. Wiem, bo zanim byłem z Shakirą, to chciałem się z tobą umówić. To było za czasów gry w Manchesterze, na pewno mnie znasz, nie raz rozmawialiśmy!
Leo głośno się zaśmiał, więc Antonella postanowiła zrobić to samo. Była zdenerwowana, że została rozpoznana przez Hiszpana, ale nie mogła powiedzieć prawdy.
- Przecież gdybym była siostrą Ronaldo, to bym o tym wiedziała.
- Druga sprawa jest taka, że gdyby była siostrą Ronaldo, to facet by mnie zabił.
Gerarda to jednak nie przekonało. Wiedział, że dziewczyna coś kręci.
- Okey, może się pomyliłem.. a jak masz na nazwisko?
Antonella szybko szukała w swojej głowie jakiegoś nazwiska osoby, której na pewno nie będzie znana obu piłkarzom.
- Roccuzzo.
Uśmiechnęła się szeroko i ponownie podała dłoń Hiszpanowi. Ten jednak ciągle patrzył jej w oczy. Antonella starała się pozostać naturalna. Udało jej się, Pique delikatnie się uśmiechnął i ponownie uścisnął jej dłoń.

____________________________________________

CZYTASZ = KOMENTUJESZ :)

Przepraszam, wiem że rozdział miał być wczoraj ;cc ale nie dałam rady i do tego rozdział jest taki słaby -,- przepraszam ;cc


Do następnego! ;*