środa, 8 października 2014

Cinco - Copa del Rey

W wieczorowej sukience, z opadniętą fryzurą i rozmazanym makijażem, udała się na lotnisko. Bez walizek, bez niczego. Spojrzała na tablicę lodów i dostrzegła, że lot do Madrytu jest za godzinę. Kupiła ostatni bilet i skuliła się na jednej z ławek, czekając na odprawę. Z nóg zdjęła buty, które położyła obok siebie. Objęła rękoma kolana i płakała. Już chyba nawet nie zdawała sobie z tego sprawy. Łzy swobodnie wypływały i spływały po jej policzkach, gubiąc się w jedwabnym materiale sukienki. Patrzyła prosto przed siebie, nie wiedząc na czym konkretnie skupia wzrok. Gdziekolwiek by nie spojrzała, widziała Messiego, który patrzy na nią z takim samym bólem, jaki kryje się w jej spojrzeniu.
Zawaliła. Po raz pierwszy prawdziwie się zakochała i pozwoliła na to, by to uczucie, ten związek nie miał przyszłości.
Otarła łzy, pociągnęła nosem i podniosła się z ławki, biorąc do ręki parę szpilek. Ludzie przyglądali się jej, pytali, czy nie potrzebuje pomocy. Nie odpowiadała. Ani słowem, czy też gestem. Szła przed siebie wmawiając sobie, że będzie dobrze..

~ * ~

- Kurwa mać!
Po raz kolejny uderzył pięścią w ścianę. Jakby wierzył, że poczucie bólu fizycznego zamaskuje ból psychiczny.
Jak mogła go okłamać? Jak mogła chcieć budować z nim przyszłość, zaczynając od kłamstwa? A może każde "kocham Cię" też było kłamstwem? Nigdy by jej w ten sposób nie ocenił, nigdy nie zarzuciłby jej kłamstwa.. patrzył w jej oczy i zawsze widział szczere emocje.. dlaczego był tak bardzo naiwny?
Oparł się o ścianę w salonie i spojrzał na wyświetlacz telefonu, na którym ciągle widniało jej zdjęcie. Jej szczery uśmiech, jej piękne roześmiane oczy.. jego idealna Antonella.. po raz kolejny zaczął przeklinać. Jego złość przeplatała się z totalną bezradnością. Jeszcze raz spojrzał na ekran telefonu, by następnie rzucić nim z całych sił o podłogę. Jego najnowszy model iphone roztrzaskał się na parędziesiąt części. Ciężko oddychał i patrzył w sufit. Ciszył się, że teraz jest sam. Nie musi ukrywać buzujących w nim sprzecznych emocji. Osunął się na podłogę i zaczął płakać. Płakał, krzyczał i jednocześnie przeklinał. Nigdy nie był w takim stanie. Po praz pierwszy żałował, że kogoś pokochał. Jednak najgorsze w tym wszystkim było to, że nie potrafił przestać kochać..

~ * ~

Nie zmrużyła oka przez całą noc. Zaraz po powrocie do domu brata, bez słowa przeszła do swojej sypialni i położyła się na łóżku, patrząc przez okno na ciemne, gwiaździste niebo. Czuła się jak nastolatka, której ojciec zabronił spotykania się z jej ukochanym.
Nienawidziła samej siebie. Gdy słońce zaczynało wschodzić, przeszła do łazienki i stanęła naprzeciw lustra. Oparła się rękoma o umywalkę i intensywnie wpatrywała się w swoje odbicie, szepcąc przekleństwa, kierowane w swoim kierunku. Oczy miała podpuchnięte i czerwone od ciągłego płaczu. Rozmyty tusz do rzęs, znajdował się już nie tylko na jej policzkach, ale też na sukience, która nie wyglądał tak dobrze, jak przed wyjściem na bankiet. Wierzchem dłoni otarła łzy i sięgnęła po papier, by wydmuchać nos. Usiadła na zimnej posadzce i wpatrywała się w ekran telefonu. Chciała zadzwonić do Leo.. chciała chociaż przez chwilę usłyszeć jego głos.. jednak z drugiej strony, nie byłby to ten sam pełen miłości i troski głos ukochanego. Nienawidził jej. Nie dziwiła mu się, ale bardzo chciała wierzyć, że jest dla nich jakaś szansa.
Upłynęło parę godzin i usłyszała, jak ktoś z hukiem zatrzaskuje drzwi. Zacisnęła mocno powieki i wyczekiwała podniesionego i pełnego złości głosu brata. Wszedł do jej pokoju. Nerwowo się po nim rozejrzał i następnie szarpnął za klamkę do łazienki. Stanął naprzeciw zapłakanej siostry, głośno dysząc,
- Kurwa, ale mi narobiłaś wstydu.. wyciągam do Ciebie rękę, daje Ci dach nad głową, a ty kurwa spotykasz się z Messim!? - Nie patrzyła na niego. Bała się, ale starała się tego nie okazywać. Ściskała w dłoniach telefon, który po chwili wyrwał jej brat. - spójrz na mnie!
Antonella posłusznie wykonana polecanie brata. Podnosząc się z kafelek, nie spuszczała z niego wzroku.
- Uderz mnie.
Momentalnie jego twarz złagodniała. Wpatrywał się w zapłakane oczy siostry i nie miał siły dłużej na nią wrzeszczeć. Pokręcił tylko bezradnie głową i próbował do siebie przytulić.
- Co ty pierdolisz..?
- Zostaw mnie.
Zrobiła krok w tył i minęła brata w drzwiach do łazienki. Ten patrzył na nią z zapytaniem, nie mogąc zrozumieć jej zachowania.
- Ale już wszystko w porządku, wybaczam Ci.
Antonella gorzko się zaśmiała i położyła ręce na biodrach, patrząc na niego z nienawiścią.
- W porządku..? Wybaczasz mi..? Pojebało Cię do reszty. - przeczesała włosy ręką i spojrzała przez okno, na budzącą się stolicę Hiszpanii. - nic nie jest w porządku. Straciłam wszystko, na czym mi zależało.
- A na mnie Ci zależało? Czy chociaż przez chwilę pomyślałaś o mnie? Jak się poczuję, że mnie to zrani?
- A jak okładałeś Leo to pomyślałeś o mnie?! Że go kocham, że chce z nim spędzić resztę życia?! Nie potrafisz zaakceptować tego, że chce być szczęśliwa?!
Ronaldo zaczął się śmiać, patrząc jej prosto w oczy. Włożył jedną rękę do kieszeni,a drugą skierował w jej kierunku, grożąc jej palcem.
- Jak jeszcze raz Cię z nim zobaczę, to obiecuję, że nie będę się hamował i zatłukę go na śmierć.
- Nienawidzę Cię.
Wycedziła przez zęby, nie spuszczając z niego wzroku.
- Leo Ciebie też.
Puścił jej oczko i opuścił pokój.

~ * ~

Minęły tylko dwa dni, a dla niej były one wiecznością. Nieprzespane noce, głodówki, ciągłe wyrzuty sumienia, nieodebrane telefony przez Leo.. jest sens dalej żyć? Jest sens dalej funkcjonować, kiedy obok już nie ma tej właściwej osoby? Siedziała na balkonie, trzymając w ręce telefon, ciągle się łudząc, że oddzwoni. Oczy miała podpuchnięte, ale nie było to wynikiem ciągłego płaczu, tylko wycieńczenia. Nie próbowała zasypiać i tak po chwili się budziła. Całą noc przesiedziała na balkonie i patrzyła w gwiazdy. Teraz, kiedy wzeszło słońce, obserwowała zabieganych Hiszpanów, którzy śpieszyli się do pracy. Jednak co jakiś czas, udało jej się napotkać wzrokiem widok, który przeszywał jej serce lodem. Beztrosko idąca chodzikiem para zakochanych, zapatrzona sobie w oczy. Niespełna tydzień temu, należała do tego grona z Leo.. Stanęła przy barierce balkonu i spojrzała w dół oceniając wysokość. Zaczynała coraz poważniej rozważać próbę samobójczą.
Z jej rozmyśleń wyrwało ją pukanie do drzwi. Była święcie przekonana, że to znowu Ronaldo, albo Irina przyszli namówić ją na wspólny posiłek.
- Anto.. wiem, że tam jesteś.
Usłyszała znajomy głos i powoli udała się w kierunku drzwi. Przekręciła klucz w zamku i spojrzała na zatroskaną twarz przyjaciółki.
- Co ty tutaj robisz..?
Wyszeptała spuszczając wzrok na podłogę.
- Przywiozłam Ci rzeczy.. są na dole, Cris Ci je potem wniesie..
Przez chwilę panowała cisza. Antonella podniosła wzrok i poprawiła rozczochrane włosy na boku.
- To wszystko..?
- Nie.. - wtedy Ines weszła do pokoju i mocno przytuliła przyjaciółkę, która natychmiast się rozpłakała. Mocno się w nią wtuliła i obie stały na środku pokoju, będąc w swoich objęciach. - spokojnie Kochanie, jestem przy tobie i zawsze będę..
Antonella głośnio pociągnęła nosem i pogrążyła się w donośniejszym płaczu. Ines uciszała ją szeptem i głaskała po całej długości jej włosów. Minęło parę minut, zanim Antonella się uspokoiła i uwolniła z uścisku przyjaciółki. Starła łzy i usiadła na brzegu łóżka, spoglądając na Ines.
- Teraz możesz powiedzieć, że miałaś rację.
- Nie powiem. - usiadła obok niej i pozwoliła oprzeć się na swoim ramieniu. - nie jestem po ty, by Cię dobijać, tylko po to, byś poczuła moje wsparcie.. że nie jestem z tym wszystkim sama.
- Powinnam Cię już na początku posłuchać..
- Żałujesz, że pierwszy raz prawdziwie się zakochałaś? Żałujesz, że poznałaś takiego zajebistego faceta, jak Leo?
Antonella uśmiechnęła się do samej siebie i ścisnęła dłoń przyjaciółki.
- Tego nie żałuję.. żałuję, że pozwoliłam mu cierpieć..
Wyszeptała i poczuła, jak przyjaciółka składa na czubku jej głowy delikatny pocałunek.
- Spokojnie.. wszystko się ułoży..
- Nie masz pewności..
- Mam. Wiem, że Ronaldo nie stanie wam na drodze. Daj mu tylko czas.
Antonella podniosła głowę z ramienia przyjaciółki i blado się do niej uśmiechnęła. Ines ponownie pogłaskała ją po włosach i obdarowała ją najpiękniejszym uśmiechem, na jaki było ją stać.
- Ines..? Masz dziś czas?
- Dziś mam cały dzień dla Ciebie!
- A czy.. - przygryzła dolną wargę i niepewnie na nią spojrzała. - pójdziesz ze mną na mecz? Wiesz.. Copa del Rey.. Leo będzie..
- Oczywiście.
Ścisnęła dłoń przyjaciółki i ponownie się do niej uśmiechnęła.

~ * ~

Na mecz udały się pieszo, trzymając się za ręce. Antonella miała na sobie koszulkę Messiego, a Ines Ronaldo. Ludzie, którzy je mijali, nie kryli zdumienia, jednak nikt nie postanowił rzucić w ich kierunku jakimś chamskim komentarzem. Problemy zaczęły się wtedy, gdy zaczęły dochodzić do stadionu. Nie potrafiły się przebić przez tłumy dziennikarzy. Antonella jednego niechcący popchnęła, w wyniku wytrącając mu z ręki drogi aparat fotograficzny.
- Jasna cholera co pani.. - mężczyzna urwał w połowie zdania i uważnie przyjrzał się dziewczynie, coraz szerzej się uśmiechając. - siostra Ronaldo w koszulce Messiego! Czyli romans z Argentyńczykiem, to prawda?
Słowa dziennikarza usłyszało jeszcze paru innych i niemal natychmiast skupili całą swoją uwagę, na przerażonej dziewczynie. Ines mocno złapała jej dłoń i wyciągnęła z przygniatającego je już tłumu. Pobiegły w kierunku tunelu, który prowadził do loży VIP. Przed dziennikarzami uratowała je ochrona, której dziewczyny pokazały wejściówki.
- Co ja narobiłam..
Wyszeptała, powoli idąc w kierunku loży. Ines spojrzała na nią i ponownie dostrzegła łzy w jej oczach.
- Nic nie zrobiłaś, Anto.
- Zrobiłam.. zniszczyłam Leo życie.. jeszcze bardziej mu namieszałam..
Ines gwałtownie się zatrzymała i złapała przyjaciółkę za ramiona.
- Nic złego nie zrobiłaś.
Intensywnie wpatrywały się w swoje oczy. Antonella jednak była nieugięta. Zamrugała parę razy powiekami i strąciła ręce przyjaciółki ze swoich ramion, kierując się na swoje miejsce.
Mecz był najnudniejszym meczem, jaki dany było oglądać kibicom. Antonella obserwowała tylko Messiego, który snuł się po boisku, a jego każdy kontakt z piłką równał się ze stratą, a każdy strzał frunął wysoko nad poprzeczką. Z nerwów obgryzała paznokcie i wyrywała sobie włosy. Ines pocierała tylko jej plecy, by się rozluźniła, ale to jej nie pomagało.
Mecz zakończył się remisem 1:1 ale na liście strzelców nie pojawiło się nazwisko ani Messiego, ani Ronaldo. Antonella pospiesznie opuściła stadion, tracąc w tłumie Ines. Serce uderzało o jej klatkę piersiową z ogromną siłą, trzęsły jej się ręce ze zdenerwowania, a oczy błądziły wśród opuszczających stadion kibiców. Koniecznie chciała znaleźć szatnie gości, chciała porozmawiać z Messim. Dostrzegła ochroniarza, który wraz z dwoma innymi pilnował, by wszyscy kibice opuścili stadion. Antonella podeszła do umięśnionego mężczyzny i błagalnie na niego spojrzała.
- Musi mi pan pomóc, gdzie znajdę szatnię gości?
- Na piłkarzy proszę poczekać przed stadionem.
- Błagam, to sprawa..
- życia lub śmierci? Kibice..
Ochroniarz przewrócił tylko oczami i znowu zajął się wykonywaniem swojej pracy. Antonella sięgnęła do torebki i wyciągnęła dowód osobisty i przepustkę VIP.
- Siostry Cristiano Ronaldo pan nie pomoże?
Oczy ochroniarza wyszły z orbit, gdy usłyszał nazwisko piłkarza. Wziął do reki dowód, później przepustkę i na koniec wskazał dziewczynie drogę do szatni. Antonella tylko się uśmiechnęła i chowając dokumenty do torebki, zerwała się do biegu. Przy szatni stali kolejni ochroniarze. Antonella stanęła na palcach i dostrzegła Messiego.
- Leo.. - wyszeptała i podeszła bliżej ochroniarzy, który wyciągnęli w jej kierunku ręce, sugerując, że bliżej już nie może podejść. - Leo!
Argentyńczyk usłyszał głos swojej ukochanej. Myślał, że znowu mu się przesłyszało. Biegając wczoraj rano brzegiem morza, parę razy wydawało mu się, że słyszy, jak Antonella go woła, albo w twarzach zwykłych kobiet, dostrzegał jej podobieństwo. Zatrzymał się i odwrócił, szukając źródła głosu byłej dziewczyny. Dostrzegł ją. Była trzymana przez ochroniarzy. Leo patrzył na nią do momentu, w którym ona nie poczuła na sobie jego spojrzenia.
- Leo.. Leo, porozmawiajmy..
Głos jej się załamywał, a oczy niemal natychmiast zalewały łzy. Leo nie wiedział co zrobić, nie wiedział, czy lepiej sobie odpuścić, czy dać jej ostatnią szansę na wyjaśnienia..
Wtedy z szatni wyszedł Gerard Pique. Spojrzał z zapytaniem na Messiego i po chwili odwrócił się w kierunku, w którym patrzył. Gorzko się zaśmiał i położył rękę na jego ramieniu.
- Nie trać na nią czasu.
Puścił mu oczko i nałożył słuchawki na uszy. Leo ostatni raz spojrzał na dziewczynę. Następnie spuścił wzrok i udał się w kierunku wyjścia.
______________________________________________

CZYTASZ = KOMENTUJESZ :)

Co za daremny rozdział ._. naprawdę, przepraszam za niego, ale na nic więcej mnie nie stać ;c nie wiem co z moją weną, rozdział miał się pojawić (bodajże) ponad tydzień temu, a ja go dodaję w środku tygodnia, nie dość, że z opóźnieniem, to nawet on dobry nie jest, a czasu na pisanie miałam więcej ;c przepraszam, ze wstydu chce się zapaść pod ziemię ._. 

Nie wiem kiedy będzie następny, poszukam gdzieś natchnienia i napiszę :)

21 komentarzy:

  1. Rozdział bardzo ciekawy :) podoba mi się :)) czekam na kolejne ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. U ciebie brak weny równa się... Wenie. Rozdział oczywiście jak zawsze zajebisty i czekam na kolejny <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Swietny rozdzial i mam nadzieje, ze następny będzie szybciej :) Uwielbiam to twoje opowiadanie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Brak weny?! Ten rozdział jest cudowny. Tylko mam nadzieję że kolejny pojawi się szybciej. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. oo matko jak smutno :( szkoda Leo strasznie. Antonella niestety ale niech troche pocierpi za kłamstwo. :/
    nie gadaj głupot, bo rozdział jest jednym z lepszych, uwierz mi :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Jejciu ;* cudo żeby oni się pogodzili :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jeju jesteś niesamowita! ♥
    Czemu Leo nie chcial z nią porozmawiać noo eh..
    A byla tak blisko.. Musza spotkać sie <3
    Czekam na nn :**

    OdpowiedzUsuń
  8. Jeju ten Gerrard no :c . Ale opowiadanie świetne ;) Czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
  9. Super rozdział czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  10. Jejku kiedy, next? ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Szczerze? To chyba jeden z lepszych Twoich rozdziałów. I nie piszę tego dlatego, że Tobie się nie podoba i chcę Ci dodać otuchy. Piszę to z ręką na sercu. Widzę, że zastosowałaś się do mojej uwagi i opisów jest znacznie więcej co mnie cieszy :)
    Wrr, gdybym tylko spotkała Pique i Leo to bym ich ze skóry obdarła. Zwłaszcza Gerarda! To było takie chamskie, że brak mi słów... Antonella przez niego jest na skraju wytrzymałości a ten ją po prostu olewa.

    pozdrawiam i czekam na nexta :*
    Tyśka.


    http://sztuka-zapominania-ski.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Dlaczego Ty tak wspaniale piszesz? :( naucz mnie tak.
    Baaardzo mi się podoba.
    Leo i Anto muszą być razem!

    OdpowiedzUsuń
  13. Dlaczego nadal nie ma happy endu? ;c Ale opowiadanie BOSKIE

    OdpowiedzUsuń
  14. E no ;c kiedy next?

    OdpowiedzUsuń
  15. Super rozdział czekam na next ?

    OdpowiedzUsuń